poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Duma.

Czasem trzeba schować dumę do kieszeni i przyznać się do błędu. Korona mi z głowy nie spadła, za to poczułam się lepiej, o wiele lepiej i lżej, gdy przeprosiłam K. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, pogadaliśmy, oczyściliśmy atmosferę i wiem, że razem damy radę fajnie, wspólnie pracować. Nie ma co chować urazy (nawtykałam mu co nie miara tydzień temu), bo do niczego to nie prowadzi. Pracujemy razem, spędzamy dużo czasu razem, a do tego dochodzą prywatne aspekty (niedługo Siostrunia zamieszka z K.), więc po co psuć i mącić atmosferę. Jestem zadowolona. Muszę brać odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Wzięłam.

środa, 23 kwietnia 2014

Przespane.

Przespałam całe Święta, nie miałam siły na nic. W sobotę rano skończyłam sprzątać, poszłam na spacer z G. i jej dzieckiem, a jak wracałam poczułam bezsilność. W domu zmierzyłam temperaturę i okazało się, że mam 38 stopni gorączki i tak wyglądały 3 następne dni. Temperatura skakała od 38 do 39 i kilku kresek, choć dawała mi chwilę wytchnienia i spadała do 37.5, abym mogła coś zjeść. Oczywiście przełykanie graniczyło z cudem i tak jak wszyscy myśleli- angina. Święta spędziłam śpiąc. Wszyscy świętowali, a ja spałam i byłam praktycznie nie przytomna. A teraz leczę się do piątku i czekam na poprawę, bo jej nie widać, a ja wciąż cierpię. Nienawidzę być chora.

sobota, 19 kwietnia 2014

Nocne o życiu rozmowy.

Wczorajszy dzień nie sprzyjał niczemu, ale zmotywował mnie do podjęcia dość ciężkiego tematu z Konserwą. Czai się jak pies do jeża, a ja nie wiem czy mam na co czekać, czy tylko na plotkach się skończy. On jest takim gentelmenem, że zaczęło mnie to trochę przerażać, bo ILE można czekać na pocałunek?! Ja nie czekam na ślub i deklaracje dotyczące gromadki dzieci, tylko chciałam się dowiedzieć czy wg niego to wszystko do czegoś prowadzi. Trwa to dość długo już, spotykamy się coraz częściej, a ja czuję się jak na plotkach z koleżanką. Pogadaliśmy, każde przedstawiło swój punkt widzenia, a co będzie, czy się odważy- zobaczymy. Zabawna sytuacja. choć trochę przerażająca. Albo weźmie się do działania, albo nasze drogi się rozejdą, bo nie mam czasu czekać na jego kolejny krok, który nie wiadomo kiedy się wydarzy.

piątek, 18 kwietnia 2014

!!!

Złość, ogarnęła mnie totalna złość, wkurw na maksa. Po raz kolejny przekonałam się, że korporacja do gówno. Usiadłam w nim po uszy, ale czas uciekać. Dziś przegięli całkowicie.
Człowiek robi wszystko, staje na głowie przez dwa lata, a potem dowiaduje się, że dupa...że stanowisko, które piastowało się nieoficjalnie- oficjalnie zajmie je inna osoba. Przełożona zaprosiła na feedback, zaczęła mówić i jak usłyszałam najważniejsze zdanie- zalałam się łzami i wyszłam i tak ryczałam przez 3h. Byłam i w sumie nadal jestem tak zła, że nie umiem tego zrozumieć. Nigdy nie byłam mściwa, ale tym razem będę złośliwa, mściwa i wredna. Jeżeli jest ode mnie lepszy- niech sam do wszystkiego dochodzi- tak jak ja przez 2 lata.
Nigdy nie byłam taka zła, nigdy nie czułam się tak pokonana, nigdy nie poczułam takiej porażki. Odniosłam wielka porażkę, ale pozbieram się i stanę na nogi ze zdwojoną siłą!

Plan na najbliższy czas- UCIEC JAK NAJDALEJ Z TEJ PIEPRZONEJ KORPORACJI!!!

Zawsze obiecywałam sobie, że nie będę płakać z powodu pracy- tym razem nie wytrzymałam. Za bardzo zabolało. Za dużo.




plusem dzisiejszego zajścia jest to, że dom lśni lepiej, niż u Perfekcyjnej Pani Domu

środa, 16 kwietnia 2014

Odmienne zdanie.

"Randkowanie" wciąż trwa, rozmawiamy ze sobą dużo, ale podczas tych rozmów wychodzi wiele różnic. Mamy inne podejście do związku. Nie wiem czy nasze spotkania i rozmowy prowadzą do czegoś, ale jeżeli tak, to szybko się okaże czy będziemy umieli razem żyć czy nie. Jestem osobą zupełnie inną, niż On i całe szczęście, bo byśmy nie dali rady razem funkcjonować, jakby dwie takie osoby jak ja chciały żyć razem. Ale z drugiej strony ta moja odmienność jest problemem dla Niego, bo On chciałby osobę bardziej poddaną (głupie słowo, ale inaczej ciężko mi ująć o co mu chodzi). Mi zależy na niezależności, nie chce zostać zamknięta w złotej klatce miłości, bo się uduszę. A On... chciałby kochać, głaskać, spędzać każdą chwilę razem, robić wszystko wspólnie, pewnie nawet wspólnie myśleć. Rozmawiamy dużo, ja mu tłumaczę, przedstawiam swój punkt widzenia i w drugą stronę też to działa. Dobrze nam się razem spędza czas, fajnie się rozmawia, ale na "sucho" nie da się ułożyć życia, żeby wszystko wcześniej zaplanować i żyć zgodnie ze scenariuszem. Wspólne życie weryfikuje wszystko, w praniu wychodzi podejście do życia, ugodowość lub jej brak i elastyczność.
Ja mam życie w ciągłym biegu...On dość konserwaty w porównaniu do mnie. Jest gentelmenem jak ze starego filmu. A moja koleżanka nazwała Go Konserwą. Określenie dość zabawne, bo nie wiadomo czy On taki jest czy jest cichą wodą. Pożyjemy- zobaczymy. Nic na siłę nie zrobię, a tym bardziej wbrew sobie.

środa, 9 kwietnia 2014

Przesilenie?

Czy to przesilenie wiosenne, starzeję się czy coś ze mną nie tak?
Ostatnio ciągle chodzę zmęczona, oczy zamykają się same, na nic nie mam siły. Nie mam pojęcia co to, ale nie podoba mi się.
Znowu chcę tryskać energią!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Poniedziałek.

Stoimy w kolejce i czekamy na stolik, obok siedzi "Ich Dwóch". Jeden patrzy i ja patrzę, odwracam się, a On nadal się patrzy. Wychodzą i znowu nasze wzroki się spotykają. A teraz siedzi mi w głowie.

Więcej się nie spotkamy, ale to było zabawne, miłe i niespotykane.

Ciekawe co jeszcze dla mnie przygotował ten tydzień.

środa, 2 kwietnia 2014

Coś dla duszy, coś dla ciała.

Zadzwoniłam do sekretariatu, aby dowiedzieć się jak ma się sprawa mojego dyplomu i....dowiedziałam się, że JEST i czeka na mnie! Moja dusza zadowolona, radość wielka, wszystko się udało. W piątek jadę po dyplom i będzie rozpierać mnie duma. Jestem szczęśliwa i mogę planować kolejne kroki.

A dla ciała...relaks pełną gębą i nagroda za dyplom. Rozpieściłam się, zaszalałam i poszłam na zrobienie sztucznych rzęs. Jestem bardzo zadowolona i stwierdziłam się, że chcę częściej o sobie pomyśleć. Było bosko!

wtorek, 1 kwietnia 2014

01.04.14

Humorystyczny dzień, pełen dowcipów, a u mnie poważnie się zrobiło w pracy- zmiany, zmiany, spore zmiany i mętlik w głowie. Odeszła szefowa, nie z własnej woli, ale od dziś oficjalnie nie jest już naszą szefową. Wysłali maila w sprawie rekrutacji, która miała swoje początki dwa lata temu i do skutku nie doszła, a wręcz zawisła w martwym punkcie. Teraz chcą sprawę rozwiązać w ciągu 2 tygodni. Nie wiem co mam zrobić, nie wiem czy startować. Dużo się pozmieniało, dużo się zadziało. Dziura w głowie.
Ehhhh...