Spotkanie ze znajomi było bardzo udane. Umawialiśmy się dłuższy czas, ciężko było się zgrać, ale wreszcie się udało. Wspomnienia, pyszne jedzonko, świetna atmosfera i hektolitry wina. Teraz tego było mi trzeba- powrotu na jeden wieczór do przyszłości.
Konsekwencją dużej ilości wina był mega kac. Morderczy i wykańczający. I co zrobiłam, żeby było mi lżej- poszłam na piechotę do pracy, czyli 5km spacerkiem. Całe szczęście, że nocowałam u znajomych, bo od siebie bym nie doszła. Ale byłam z siebie dumna, że nie padłam gdzieś po drodze.
Oby więcej takich spotkań, ale mniej wina. :)
środa, 31 lipca 2013
sobota, 27 lipca 2013
Sobotnie spotkanie.
Najpierw duszno, potem upalnie, a z czasem podmuch wiatru.
Zabawa na placu zabaw, a potem gofry. Pyszne, domowe, z dodatkami według uznania.
Zajadałyśmy się, śmiałyśmy, bawiłyśmy. Dziewczynki malowały, a my plotkowałyśmy przy kawie.
Super sobota.
Potem spacer po Starym Mieście, lody i znowu mnóstwo śmiechu.
Dziewczynki jak zawsze urocze, zabawne i wesołe, rozmowy z T. jak zwykle sympatyczne.
To był dobry dzień i pyszne gofry.
Zabawa na placu zabaw, a potem gofry. Pyszne, domowe, z dodatkami według uznania.
Zajadałyśmy się, śmiałyśmy, bawiłyśmy. Dziewczynki malowały, a my plotkowałyśmy przy kawie.
Super sobota.
Potem spacer po Starym Mieście, lody i znowu mnóstwo śmiechu.
Dziewczynki jak zawsze urocze, zabawne i wesołe, rozmowy z T. jak zwykle sympatyczne.
To był dobry dzień i pyszne gofry.
czwartek, 25 lipca 2013
Ehhhhhh...
Czwartek. Dobrze, że już tylko jeden dzień do weekendu. Dopiero dziś poczułam pustkę, jakiś wewnętrzny smutek.
Usiadłam w domu, próbowałam coś zrobić i stwierdziłam, że nie mam siły, że czuję się do bani, że zwyczajnie mi źle.
Miałam się nie użalać nad sobą, miałam nie jęczeć, ale chyba jednak muszę, tak raz, tak malutko. Tak na sekundkę muszę zapomnieć, że jestem silna i dzielna.
Ale to tylko jedna chwila zwątpienia. Jutro będzie nowy dzień i będzie wszystko dobrze.
Słucham dotąd mi nie znanego, ale spodobało się. Na taki dzień jak dziś- idealne.
Usiadłam w domu, próbowałam coś zrobić i stwierdziłam, że nie mam siły, że czuję się do bani, że zwyczajnie mi źle.
Miałam się nie użalać nad sobą, miałam nie jęczeć, ale chyba jednak muszę, tak raz, tak malutko. Tak na sekundkę muszę zapomnieć, że jestem silna i dzielna.
Ale to tylko jedna chwila zwątpienia. Jutro będzie nowy dzień i będzie wszystko dobrze.
Słucham dotąd mi nie znanego, ale spodobało się. Na taki dzień jak dziś- idealne.
czwartek, 18 lipca 2013
Jakie to uczucie...
Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Są rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się ważne, ale potem tracą na ważności. Są też takie, które ważne są cały czas, a nawet z czasem stają się ważniejsze.
Dziś oddałam coś bardzo ważnego i pozostał po tym ślad- biała cienka linia.
Kilka dni na słońcu i zniknie z ciała, ale niestety nie z głowy. Szkoda, że czas nie działa tak szybko jak słońce.
Dziś wyjeżdżam, jadę w sumie nie bardzo daleko od domu, jadę odpoczywać i nie myśleć, jadę naładować akumulatory i wrócić pełna pozytywnych myśli, jadę, żeby nie zwariować.
Tak...byle nie zwariować.
Dzisiejsza rozmowa była ciężka, o wiele bardziej przykra, niż sądziłam. To boli, ale wierzę, że kiedyś przestanie.
Dziś oddałam coś bardzo ważnego i pozostał po tym ślad- biała cienka linia.
Kilka dni na słońcu i zniknie z ciała, ale niestety nie z głowy. Szkoda, że czas nie działa tak szybko jak słońce.
Dziś wyjeżdżam, jadę w sumie nie bardzo daleko od domu, jadę odpoczywać i nie myśleć, jadę naładować akumulatory i wrócić pełna pozytywnych myśli, jadę, żeby nie zwariować.
Tak...byle nie zwariować.
Dzisiejsza rozmowa była ciężka, o wiele bardziej przykra, niż sądziłam. To boli, ale wierzę, że kiedyś przestanie.
poniedziałek, 15 lipca 2013
Pierwszy raz.
Ostatni tydzień obfitował w "pierwsze razy". Pierwszy raz w życiu widziałam 12h noworodka, pierwszy raz w życiu zmieniałam pieluchę 3 dniowemu dziecku, pierwszy raz w życiu kąpałam takie maleństwo i pierwszy raz w życiu spędziłam z Nim cały weekend.
To był wspaniały weekend w gronie rodziny, spędzony ciut leniwie, ale zarazem intensywnie, przede wszystkim z dala od zgiełku.
Jeszcze 3 dni i szykują się 4 dni z dala od zgiełku tramwajów- czasem trzeba odpocząć. :)
To był wspaniały weekend w gronie rodziny, spędzony ciut leniwie, ale zarazem intensywnie, przede wszystkim z dala od zgiełku.
Jeszcze 3 dni i szykują się 4 dni z dala od zgiełku tramwajów- czasem trzeba odpocząć. :)
środa, 10 lipca 2013
Środek tygodnia i przepis.
Środa, czyli dzień, który wlecze mi się nie miłosiernie. Dziś na szczęście nie było tak źle, ale za to- jedna wizyta u lekarza i skierowanie do kolejnego i zalecenie... w środku lata noszenie "seksownych" pończoszek uciskowych. Masakra...chyba będzie musiało trochę poczekać, ale najpierw napiszę do Pani doktor maila, czy może poczekać.
Druga wizyta dzisiejszego dnia- przebiegła migiem, weszłam i wyszłam z tym, co chciałam.
A w domu...wielkie porządki, więc dobrze, że mam maleńkie mieszkanko.
I chwila przyjemności- obiad na jutro: makaron z krewetkami i suszonymi pomidorami- genialne, rewelacyjne, przepyszne. :)
A teraz koło mnie stoi kufel piwka z sokiem i pełen relaks.
Przepis:
*suszone pomidory (sztuk tyle, na ile ma się ochotę)
*krewetki (wg uznania wielkość i ilość)
*czosnek
*białe wino wytrawne lub półwytrawne
*świeża pietruszka
*makaron spagetti
Na patelni podgrzewamy olej z pomidorów, wrzucami pomidory, przesmażamy, dodajemy czosnek i wrzucamy krewetki. Podsmażamy chwilę, wlewamy wino i czekamy, aż wyparuje. Na końcu wrzucamy świeżą pietruszkę i chwilkę smażymy. Następnie gotujemy makaron i dodajemy do krewetek- podsmażamy wszystko wspólnie, żeby się połączyło i podajemy. :) Można jeszcze posypać paremzanem- ja zampomniałam kupić, więc mam bez. Smacznego!
Druga wizyta dzisiejszego dnia- przebiegła migiem, weszłam i wyszłam z tym, co chciałam.
A w domu...wielkie porządki, więc dobrze, że mam maleńkie mieszkanko.
I chwila przyjemności- obiad na jutro: makaron z krewetkami i suszonymi pomidorami- genialne, rewelacyjne, przepyszne. :)
A teraz koło mnie stoi kufel piwka z sokiem i pełen relaks.
Przepis:
*suszone pomidory (sztuk tyle, na ile ma się ochotę)
*krewetki (wg uznania wielkość i ilość)
*czosnek
*białe wino wytrawne lub półwytrawne
*świeża pietruszka
*makaron spagetti
Na patelni podgrzewamy olej z pomidorów, wrzucami pomidory, przesmażamy, dodajemy czosnek i wrzucamy krewetki. Podsmażamy chwilę, wlewamy wino i czekamy, aż wyparuje. Na końcu wrzucamy świeżą pietruszkę i chwilkę smażymy. Następnie gotujemy makaron i dodajemy do krewetek- podsmażamy wszystko wspólnie, żeby się połączyło i podajemy. :) Można jeszcze posypać paremzanem- ja zampomniałam kupić, więc mam bez. Smacznego!
wtorek, 9 lipca 2013
Witaj! + dopisek
Witaj po tej stronie brzucha Mały Człowieczku! Dziś o 04:55 moja siostra cioteczna urodziła synka. Jestem dumną ciocią Małego Patryczka. Zdrowo rośnij!
A po pracy pędzę co sił w nogach do Mamuśki, która wydała na świat swoje pierwsze dziecko, żeby ją uściskać i pogratulować.
Mamuśka czuje się wspaniale, dzidziuś jak mały robaczek, a ciocia wygłaskała, napatrzyła się i zadowolona, pozytywnie naładowana wyszła z odwiedzin.
Pierwszy prezent dla malucha od cioci.
A po pracy pędzę co sił w nogach do Mamuśki, która wydała na świat swoje pierwsze dziecko, żeby ją uściskać i pogratulować.
Mamuśka czuje się wspaniale, dzidziuś jak mały robaczek, a ciocia wygłaskała, napatrzyła się i zadowolona, pozytywnie naładowana wyszła z odwiedzin.
Pierwszy prezent dla malucha od cioci.
poniedziałek, 8 lipca 2013
Poniedziałek
Podobno tygodnia nie powinno zaczynać się od wydawania pieniędzy. Ale to tylko podobno, bo ja dziś zaopatrzyłam się w NOWE ŁÓŻKO! Mogę stwierdzić, że opłacało się mieć urlop, bo mam teraz łóżko.
W czwartek przywiozą, chłopaki wniosą, a ja cieszę się jakbym kupiła sobie nie wiadomo co.
Mała zmiana w domku, ale już się doczekać nie mogę.
Pojechałam z innym pomysłem w głowie, a udało się zrealizować inny pomysł taniej, szybciej i mam nadzieję- lepiej.
W czwartek przywiozą, chłopaki wniosą, a ja cieszę się jakbym kupiła sobie nie wiadomo co.
Mała zmiana w domku, ale już się doczekać nie mogę.
Pojechałam z innym pomysłem w głowie, a udało się zrealizować inny pomysł taniej, szybciej i mam nadzieję- lepiej.
czwartek, 4 lipca 2013
Pozytywnie
Pojechałam na zajęcia, a skończyło się bez nauki, przy pysznej kolacji i winku, z bardzo sympatyczną nauczycielką i rozmowami, których nie widać było końca. Zaczynając naukę 1,5 roku temu nie spodziewałam się, że staniemy się sobie bliskie, że zaprzyjaźnimy się i obdarzymy zaufaniem.
Wracając do domu późnym wieczorem szłam powoli delektując się przepięknym zapachem unoszącym się w powietrzu- uwielbiam gdy drzewa i krzewy na osiedlu kwitną oraz ciepłym powietrze, które nie jest upalne jak w ciągu dnia. Pozytywne zakończenie dnia- chwila relaksu przed snem.
Wracając do domu późnym wieczorem szłam powoli delektując się przepięknym zapachem unoszącym się w powietrzu- uwielbiam gdy drzewa i krzewy na osiedlu kwitną oraz ciepłym powietrze, które nie jest upalne jak w ciągu dnia. Pozytywne zakończenie dnia- chwila relaksu przed snem.
środa, 3 lipca 2013
Iskierka
Była iskierka nadzieji, ale błędne informacje wszystko rozwiały.
Błędnie przekazane informacje w miejscu, gdzie oczekuje człowiek 100% pewności w wypowiadaniu decyzji.
Czas oczekiwania- około roku. Może wtedy się uda. Jestem dobrej myśli, bardzo dobrej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)