wtorek, 26 listopada 2013

Podejrzliwość.

Okropna cecha.
Ona podejrzewa każdego o wszystko. Człowiek nie zdąży jeszcze dobrze o czymś pomyśleć, a Ona wietrzy podstęp. Myślałam, że się już przyzwyczaiłam, ale jednak nie i chyba nigdy to nie nastąpi.
Męczące strasznie. Praca z takim człowiekiem jest fatalna.

sobota, 23 listopada 2013

Pierniczki.

Pierwsze w życiu.
Super zabawa, frajda nieziemska.
Duuuuuuuużo pierniczków, ale chcę jeszcze więcej- będzie powtórka.
Pięknie pachniało, pysznie smakują. Teraz odpoczywają.




wtorek, 19 listopada 2013

Odpowiedzialność.

Byłam dziś dopiero drugi dzień na praktykach, a jestem załamana- ludzie, którzy decydują się na dziecko powinni przechodzić testy psychologiczne, kurs dla rodziców i przede wszystkim mieć świadomość, że od momentu narodzin dziecka- biorą pełną odpowiedzialność za Małego Człowieka.
Uczniowie klas początkowych przekupują się nawzajem słodyczami, namawiają do nienawiści względem jednego ucznia z klasy, przeklinają tak, że aż dorosłemu mogłyby uszy zwiędnąć- oczywiście wszystkie bluzgi skierowane w kierunku kolegi, a na końcu co? Małolat wypiera się w żywe oczy.
Kolejne praktyki i kolejne załamanie- uczeń szkoły średniej, który ma problemy z czytaniem i pisaniem przychodzi na terapię. I nasuwa mi się pytanie- gdzie byli rodzice? Czemu przegapili moment i dopuścili, aby chłopak doprowadził się do takiego zaniedbania, a za rok matura.

Dużo myślę o przyszłym rodzicielstwie i z każdą chwilą utwierdzam się w przekonaniu, że dzieci to prawdziwy skarb, którego przyszłość jest złożona w naszych (dorosłych) rękach i wszystko co robimy jest od nas zależne. Te "małe gąbki" chłoną wszystko- i to dobre i to złe, więc trzeba mieć oczy na około głowy, bo jesteśmy za nie bardzo odpowiedzialni i potem będziemy zbierać plon, tego- co w nich zasiejemy.


niedziela, 17 listopada 2013

Ekscytacja.

Jestem podekscytowana jutrzejszym dniem.
Cofnę się do podstawówki i będę obserwować, przyglądać się, słuchać, notować.
Ciekawy tydzień przede mną.

czwartek, 14 listopada 2013

HURA!

Udało się! Jestem z siebie bardzo dumna, aż unoszę się nad ziemią z radości. Wytrzymałam. Momentami ciężko było, wstać się nie chciało, padało, wiało, ciemno było i zimno, czasem kac dokuczał, a czasem zwykłe lenistwo, ale ostatecznie- UDAŁO SIĘ! Dałam radę biegać codziennie przez 100 dni. Nieważne czy w domu byłam, czy nocowałam poza domem- zawsze strój jechał ze mną i biegałam.
Wytrwale wstawałam 30 minut wcześniej i biegłam.
Duma mnie rozpiera. Nie wierzyłam do końca, że się uda. Nie sądziłam, że jak się uprę, to dam radę. Teraz nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. :)
Jestem z siebie bardzo dumna!

wtorek, 12 listopada 2013

Spokoju brak.

Dziś zadzwoniłam do M., zaczęłyśmy rozmowę dość standardowo, szybka wymiana krótkich informacji co i jak, po czym jak przeszłyśmy do bardziej szczegółowych informacji i newsów- okazało się, że wcale tak standardowo u mnie nie jest. Dzieje się. Misz- masz nie zły, ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Wiadomości z ostatniego czasu znowu wprowadzają bałagan, zbyt spokojnie być nie może.
Jedna wiadomość w zeszłym tygodniu, dziś kolejna, a wszystkiemu winni są mężczyźni. Potrafią namieszać i to nie źle. Na szczęście tylko jedna wiadomość mocno wgniotła mnie w krzesło, kolejna mocno dała do myślenia o sobie samej, a reszta jest dość zabawna i nie szukam drugiego dna.
Po raz kolejny stwierdziłyśmy, że brakuje mi nudy i spokoju. :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Niepodległość.

Ważny dzień dla Polski, ważny dzień dla każdego Polaka, a oni się tłuką, rzucają kamieniami, są agresywni i prowadzą do dużych zniszczeń. Po co? Co mają na celu?
Ja tego nie rozumiem w ogóle. Uważam, że to głupie, bezmyślne, debilne wręcz.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Normalność.

Co jest normalne? Jakie zachowania są normalne? Są pewne normy i standardy w naszym społeczeństwie, ale każdy inaczej widzi swoją normalność.
Wydaje mi się, że żyję normalnie. Wg mnie zwyczajnie chodzę do pracy, mam znajomych, plany na przyszłość i jakieś marzenia. Każdy dzień wygląda podobnie, ale takie życie mi odpowiada.
Normalne są pewne kwestie w moim życiu i normalne są dla mnie moje relacje ze znajomymi, ale w pewnym momencie są rzeczy, które przestają być normalne i wtedy myśli kotłują się w głowie.
Jeżeli życie moich znajomych się zmienia, informują mnie o tym, ja się cieszę z ich szczęścia- to jest wg mnie normalne. Ale gdy dostaję wiadomość niezbyt pozytywną i przejmuję się cudzym życiem jakby to było moje- to normalne to nie jest i mnie wkurza, bo doprowadza do rozmyślań o własnym życiu. Nienormalnie jest, że rozbolała mnie głowa z powodu smsa, że siedzę wbita w fotel i nie wiem co mam zrobić z informacją, którą otrzymałam. Nie powinnam robić nic, nie powinnam się przejmować, ale oczywiście nie umiem. Jestem wściekła na siebie, bo powinnam to olać, zająć się własnym życiem, ale nie umiem, zwyczajnie nie umiem przejść obok problemu kogoś znajomego, tylko staram się wesprzeć, nie zawsze pomóc, bo czasem się nie da, ale czasem samo wsparcie pomaga.
Dziś czeka mnie jeszcze wysiłek psychiczny, konieczność skupienia, a ja siedzę myślami gdzie indziej, niż powinnam. W takich chwilach jak ta- mam ochotę zmienić tożsamość, wywalić telefon i wyjechać na koniec świata, żeby zacząć życie od nowa...od czystej kartki, ale najpierw musiałabym zrobić reset dysku w głowie.

sobota, 2 listopada 2013

Na cmentarzu.

Jak co roku spacerowałyśmy po bródnowskim cmentarzu czytając imiona i nazwiska na grobach.
Wymyślałyśmy jak chciałybyśmy mieć napisane na nagrobku i jak miałby wyglądać.

Spotkałyśmy rodzinę, pogadałyśmy chwilę i ruszyłyśmy w poszukiwaniu grobu wujka. Idąc tak, wypatrując kolejnych nazwisk na grobach, moje oczy natknęły się na nazwisko jakie ja noszę. Na zdjęciu mężczyzna podobny do tych z mojej rodziny- tak oto przypadkiem chyba znalazłyśmy kolejną osobę z rodziny- trzeba będzie zweryfikować to u dziadka. 

Wieczorem jak co roku byłam spacerować po Powązkach, w torebce 2 znicze, aby postawić na opuszczonych grobach. Piękny widok, wszędzie znicze, dużo ludzi i niesamowita atmosfera. Potem odwiedziłam Powązki wojskowe. Nogi bolały, ale raz w roku warto, bo kolejny tak niesamowity spacer za rok.

I oczywiście "spacery" po cmentarzu nie obyłyby się bez przysmaku z dzieciństwa- Pańskiej Skórki. Nie mam pojęcia co to jest, z czego to jest zrobione i gdzie jest produkowane, ale uwielbiam to i zawsze miejsce w torebce ma, abym mogła podjadać przez cały dzień.