wtorek, 30 kwietnia 2013

Znajomym być.

Pisze się do kogoś czasem coś, rozmawia się, chciałoby się pomóc, ale z drugiej strony zastanawia się człowiek czy robi dobrze. Tu wiem, że robię to co powinnam. Akurat z tej znajomości się cieszę, bo trwa wiele lat, bo przetrwała wiele zawirowań, bo wiele rzeczy się zdarzyło. Nawet jak się nie widzimy, to wiemy, że jesteśmy "dla siebie". Niech trwa jak najdłużej, bo ma się sentyment.
Robi się ciepło- może wreszcie znajdzie się okazja do spotkania. Miło by było.

To mnie wzięło na wspomnienia, jakaś sentymentalna się zrobiłam.


P.S.
Na wycieczce było bardzo zimno, mimo super atmosfery, świetnej zabawy, pogoda nie sprzyjała spacerom, ledwo wytrzymaliśmy chwilę nad jeziorem.

piątek, 26 kwietnia 2013

Jedziemy na wycieczkę...

Chciałoby się rzec- bierzemy misia w teczkę. :)
Ale nie, jedziemy na mazury, na wesele i jak zaczęłam nas pakować, czyli naszykowałam same NAJPOTRZEBNIEJSZE rzeczy, to się przeraziłam. Nie sądziłam, że tego jest AŻ tyle.
Część już wyniesiona, druga część czeka na zapakowanie, jeszcze tylko Mama i Siostrunia dojadą, zapakują się i ruszamy. :)

Piękne słońce za oknem, temperatura pnie się w górę, więc mam nadzieję, że i tam będzie tak pięknie i ciepło, bo jest jezioro, jest gdzie spacerować, więc żal by było tego nie wykorzystać.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Jeszcze chwila...

Jeszcze chwila, a dokładnie godzina i zaczynam swój 4 dniowy urlop. :) Już doczekać się nie mogę, bo po pierwsze odpocznę psychicznie od pracy, a tego potrzebuję bardzo, po drugie pojedziemy na mazury, a po trzecie- na wesele. :)
Co prawda wracamy już w niedzielę, ale poniedziałek przeznaczam na odpoczynek, odgruzowanie mieszkania i spotkanie z koleżanką, która jest w dwupaku.

Cieszy mnie, że nie będę widziała pracy, ani myślała o niej przez 4 dni, liczę na dobrą pogodę i piękne słońce przez ten czas i spodziewam się dobrej zabawy.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Podręczny zestaw leków

Od dziś zaczynam barać tonę leków, na które wczoraj wydałam majątek. Dziś wiedziałam, że rano mam być na czczo, więc i leki zapakowałam w woreczek strunowy, aby zjeść je w pracy po śniadaniu. Stwierdziłam, że wyglądają przecudnie- piękne kolory, różna wielkość i kształty, a ich ilość...przypomina podręczny zestaw narkomana lub psychola, który bez zjedzenia ich nie będzie normalnie funkcjonował.

Czekam na wyniki wielu badań, faszeruję się lekami, smaruję mazidłami- mam nadzieję, że pomoże i poczuję się lepiej, choć nie wiem co mi jest póki co.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rodzinnie

Tak jakoś rodzinnie się ostatnio u mnie zrobiło, ale dzięki temu miło i sympatycznie. W sobotę wstałam skoro świt, przyjechała Siostrunia, pojechałyśmy najpierw po jedną siostrę cioteczną, która jest obecnie w dwupaku, potem po drugą i ruszyłyśmy przed siebie. Dojechałyśmy do kolejnej siostry ciotecznej i dołączyła do nas bratowa i na koniec przyszły dwie koleżanki. Świętowałyśmy wieczór panieński jednej z sióstr, dobrze się bawiłyśmy w swoim towarzystwie, zintegrowałyśmy się jeszcze bardziej, gdyż w takim składzie spotkania są bardzo sporadyczne.

Wspólne śniadanie, plotki, śmiechy...aż nie chciało wracać się do domu, do szarej rzeczywistości.

A za tydzień kolejne rodzinne spotkanie- wesele na Mazurach. Już nie mogę się doczekać. :)


czwartek, 18 kwietnia 2013

pocztówka

Lubię zostawiać Łysemu kartki w kuchni, które znajduje po przebudzeniu.
Lubię dostawać kartki od Łysego jak wstaję rano i zaspana drepczę zrobić kawę.

Tym razem będzie kartka, ale inna. Zakupiona, wypisana przeze mnie i schowana do koperty. Będzie stała w kuchni i czekała na Niego.

Poukładało się- chyba (tak czuję, ale boję się powiedzieć głośno, żeby nie zapeszyć) i mam nadzieję, że tak zostanie, więc..."Możesz wszystko robić sam...ale ze mną jest przyjemniej!". I niech tak zostanie już na zawsze.

środa, 17 kwietnia 2013

Wiosna

Wreszcie jest, przyszła i mam nadzieję, że zostanie na długo. Wiosna. Piękne słońce. Ciepełko.

A dziś...dzień wariata. Wszystko w pośpiechu, dużo i szybko.

I czekam na weekend, na babsko- rodzinną imprezę, na wycieczkę autem, na oderwanie od codzienności.

"Musisz żyć szybko, bo motyle krótko żyją"mówiła to do mnie znajoma dziś w szkole. I chyba miała rację...bo żyję bardzo szybko.

piątek, 12 kwietnia 2013

Piątkowo

Piątkowo zasypiam nad klawiaturą w pracy oczekując na wieczór. Po szkole biegnę co sił w nogach do koleżanki na wino i plotki- tak bardzo potrzebuję ich po całym ciężkim tygodniu.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Środa

Wczoraj dzień ciągnął się niemiłosiernie, rozmowy sprawiające zazwyczaj radość ciągnęły się w nieskończoność męcząc i dręcząc, czas pracy wydłużał się z minuty na minutę coraz bardziej, czas się wlekł niemiłosiernie. I szkoła...jak zwykle w środę, jak zwykle do wieczora, ale ciągnęła się, męczyła, dręczyła. Było ciekawie, ale długo, za długo.
Ale w domu już nic nie było długo- czas jak z bicza trzasnął i trzeba było kłaść się spać.

A dziś...na szczęście czas nabrał tempa, ale przeziębienie skutecznie odbiera mi chęć działania. Czas na jakieś suplementy diety chyba, jakieś witaminki, bo zmęczenie mnie przygniata, a tak być nie może.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Odreagowanie

Po złości w pracy, nerwach i kłótni- odpoczywam. W domu, z zapiekankami, zaraz będzie też piwko w dłoni i Łysy obok. Będzie spokojnie, miło, fajnie. To czego mi potrzeba- dużo spokoju. A końcówka tygodnia to nawet w pracy miła będzie, bo Gamonia nie będzie i ciśnienia nikt mi podnosić nie będzie.

I znowu pada deszcz. Fuck!

czosnek

Jestem przeziębiona, gardło boli mnie coraz mocniej, w nosie zatyka się cały czas- zajadam się czosnkiem. Wczoraj były zapiekanki, dziś będą zapiekanki i jak trzeba będzie to i jutro będą zapiekanki z dużą ilością czosnku, sera mozarella i pomidorów.
Jeszcze czuć chłód, jeszcze rano są przymrozki, jeszcze kałurze są małymi ślizgawkami w drodze do pracy, więc trzeba jeść tak, żeby nie chorować. A do tego będzie pyszna herbata z dużą ilością miodu i cytryny. Muszę się wyleczyć, ale bez wizyty u lekarza.
Muszę, bo czeka mnie wieczór panieński siostry ciotecznej, a tydzień później jej wesele na mazurach, więc muszę być w dobrej formie.

sobota, 6 kwietnia 2013

Uśmiałam się dziś.

Dziś rano szykując się do wyjścia z domu, gawędziliśmy sobie z Łysym i rozmowa zeszła na temat dzieci. Tak sobie rozmawialiśmy o mojej hipotetycznej reakcji na hipotetyczną ciążę i stwierdziłam, że pewnie wypadłabym w panikę, poruszyłabym niebo i ziemię, a dopiero potem bym pomyślała na spokojnie.

Ciekawe jak to będzie, oj ciekawe. :-) Ale do tego momentu jeszcze dużo czasu.

piątek, 5 kwietnia 2013

Piątek

Wreszcie piątek i psychiczny odpoczynek od pracy, ale niestety nie szkoły, bo pisanie zaliczeń czeka.

Tydzień mnie wymęczył, praca zmiażdżyła, a szkoła dziś wyjątkowo ubawiła, a w szczególności Pani profesor, która jest genialną osobowością, a do tego posiada ogromny dystans do siebie i przykłady podaje na swojej osobie. :)

Dziś leczyć się będę z przeziębienia, żeby nie przerodziło się w nic więcej, więc czosnek, cytryna i miód będą grane. Byle pomogło, bo chorować nie mam czasu, ani możliwości.

Tak więc zaczynam weekend, tylko pięknego słońca brak.

I liczę po cichu, że w poniedziałek już nie będę musiała przedzierać się przez ten śnieg idąc do pracy. :)



środa, 3 kwietnia 2013

Kwiecień plecień.

Czekam na słońce, czekam na brak śniegu, czekam na wyższe temperatury.
Chodzę wiecznie zmęczona, ile bym nie spała, to i tak jestem śpiąca, nie mam motywacji do niczego, a w szczególności do nadrabiania zaległości zaliczeń w szkole.

Potrzebuję słońca, bo inaczej zwariuję.