niedziela, 30 czerwca 2013

koniec czerwca

Koniec czerwca chyba zakończył moje złudzenia, że jest szansa, że się poukłada. Przez własną głupotę chyba to zrobiłam, ale czasu nie cofnę. Przyznałam się do błędu, przeprosiłam, głową muru nie przebiję.

Smutno.

czwartek, 27 czerwca 2013

Załamanie

Załamałam się dziś jak spojrzałam na siebie w lustrze. Przytyło mi się i ani to ładnie nie wygląda, ani ja się z tym dobrze nie czuję. Czas coś z tym zrobić- koniecznie, bo będzie mi źle. Wiem, że do ćwiczeń w domu póki co się nie przekonam, ale od lipca pójdę na pilates. Kiedyś, dawno temu byłam na jednych zajęciach z pilatesu, okazały się totalną porażką, więc liczę, że tym razem będzie inaczej. Chyba to zależy od prowadzącej, więc na dobry początek planuję przez 4 zajęcia w lipcu przetestować Panią instruktor.
I czas zmienić dietę- odstawić ukochane makarony i pizzę na sałatki i warzywka na parze.

Za dużo było tego obijania się i pobłażania sobie.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Powroty bywają ciężkie

I mój też taki był. Najpierw ciężka noc- chyba podświadomie bałam się, że mogę zaspać. Potem boleśnie przypomniałam sobie jakie poranne tramwaje są zapchane, nie ma czym oddychać i człowiek modli się o jak najszybsze dojechanie do celu- prawie zemdlałam dziś i musiałam wysiąść, aby poczekać na klimatyzowany tramwaj.
A jak już dotarłam do pracy, to monitor odmówił posłuszeństwa  i przez kilka minut pokazywał swój bunt w stosunku do mojej osoby- nie włączał się. Następna w kolejce ustawiła się poczta- długo się zeszło, żeby ją oczyścić, a przynajmniej doprowadzić do stanu, aby odbierała maile- w normalnym tygodniu ciągłego używania świruje, a co dopiero jak człowieka nie było dłuższy czas.

A jak przygody się zakończyły, to zaczęło się samo życie- ciężka praca. Bardzo szybko zostałam sprowadzona na ziemie i zrozumiałam, że urlop dobiegł końca.

niedziela, 23 czerwca 2013

Warszawa

Kocham to miasto miłością wielką. Uwielbiam te pęd, bliskość wszystkiego, świadomość, że wszystko jest pod ręką, nawet jak się z tego nie korzysta. Uwielbiam metro, tramwaje, ten zgiełk za oknem. Jestem 100% mieszczuchem i nie wyobrażam sobie życia na wsi na dłuższą metę. Odwiedziny, odpoczynek- jak najbardziej jak najdalej od Warszawy...ale co dzienne życie- tylko tu.

Dziś wycieczka na Taras Widokowy Pałacu Kultury zaliczona.


                                      A tu nawet w oddali widać mój blok. :)

piątek, 21 czerwca 2013

Ostatni dzień

Dziś ostatni dzień pseudo urlopu. Już czuję jak bardzo nie chce mi się wracać w poniedziałek do pracy, do korporacji- ja jednak powinnam mieć wolny zawód i poranki spędzać w domu. :)

Nie jest dobrze, oj nie i nie wiem kiedy będzie, ale póki co muszę wziąć się w garść, pozbierać, nie patrzeć za siebie. To jest bardzo trudne, trudniejsze, niż myślałam, ale muszę dać radę, bo jak nie ja- to kto.

Już nawet nie mam siły na smutek, tylko to się mnie uczepiło i wplątało jak rzep w psią sierść. Siedzi i uwiera.


wtorek, 18 czerwca 2013

Powrót do dzieciństwa

Od kilku dni bawię się we fryzjera i przez "fryzjera" małoletniego jestem czesana, jeżdżę na hulajnodze, ciągnę plecak ze szkoły do domu, gram w gry planszowe.  A dziś, gdy pewien Chłopak grał w piłkę, ja wraz z Jego siostrą robiłam wianek. Kwiatków zabrakło na wianek na głowie i powstała bransoletka.

Tak wygląda mój prawie urlop. :)




Zmiany

Zmiany w życiu, więc i chwilowe zmiany na blogu. Tło odzwierciedla teraz to co czuję- wielki bałagan, jestem w środku wzburzona jak ta woda i czuję się bezsilna w stosunku do tego co się dzieje w koło mnie.


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Próby

Ile można próbować? Ile można wybaczać? Ile razy można zaczynać od nowa?

Nie wiem, ale dużo tego było i już nie daję rady. Odpuściłam. KONIEC

Poranek

Po 14 godzinach snu otworzyłam oczy i stwierdziłam, że to niestety będzie kiepski dzień.
Ciężkie brzmienia to to, czego mi potrzeba. Na co dzień nie słucham takiej muzyki, ale dziś wyjątkowo mi się podoba.




niedziela, 16 czerwca 2013

Już po wszystkim.

Teraz siedzę w domu, odpoczywam po świetnym weekendzie, oglądam zdjęcia i myślę, że fajnie mieć taką rodzinę, że to jest szczęście.
Zjechaliśmy się, tak jak miało być- skakaliśmy, była nawet wycieczka do domowego "zoo", gdzie chyba my- dorośli, mieliśmy większą frajdę, niż dzieciaki. :)
Grillowanie do późna, popijanie piwa na trampolinie w babskim gronie, plotki, śmiech i dobra zabawa.
Tego było mi trzeba, tego mi brakowało, potrzebowałam tego bardzo. Dzięki temu naładowałam akumulatorki na jakiś czas.

Mała miała chwilę kryzysu, ale na szczęście szybko udało się zażegnać problem i był znowu śmiech i zabawa.

Dziś podczas powrotu, na szczęście nie bardzo daleko przypomniałam sobie, że torebki nie wzięłam, więc szybka zawrotka i z powrotem do rodzinki i traf akurat chciał, że przyjechała brzuchata siostra cioteczna i miałam okazję zobaczyć się z Nią, przytulić się do brzucha i powiedzieć kilka słów do Patryka, który chowa się w tym brzuchu. :) Już długo nie posiedzi...Jego nadejście jest coraz bliżej. :)

Weekendzie- nie odchodź!

sobota, 15 czerwca 2013

Spotkanie rodzinne

To już dziś. Spakowana czekam na resztę towarzystwa i ruszamy na wieś, gdzie cisza i spokój biją po uszach, ale odpoczywa się rewelacyjnie. Będzie tłum ludzi, będzie gwar rozmów, krzyk dzieci, skakanie na trampolinie, wspólne grillowanie, śmiech i zabawa. Strasznie lubię moich braci ciotecznych i siostry i cieszę się, że mamy tak dobry kontakt ze sobą.

Czas minie w mgnieniu oka i nie będzie się chciało wracać.

Mała jedzie z Nami, pierwszy raz na noc, z dala od domu, bez powrotu do swojego łóżka. Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało, nie było krzyków i płaczów, tylko dopiero jutro spokojny powrót do domu.


czwartek, 13 czerwca 2013

Rozmowa

Rozmowa to za dużo powiedziane. Pisaliśmy, więc zmęczona stukaniem w klawiaturę- zadzwoniłam. I mówiłam tak przed ileś minut, mówiłam, aż się znudziłam, powiedziałam dobranoc i się rozłączyłam. Rozmowa wg mnie, to wymiana informacji, otrzymywanie informacji zwrotnej, a nie monolog, a ja właśnie wczoraj wygłosiłam przemowę.

Dziwnie się ostatnio porobiło.

środa, 12 czerwca 2013

Powietrze pachnie truskawkami

Truskawki są wszędzie w chwili obecnej, krzyczą do nas, pachną niesamowicie. Dziś wracając do domu zaopatrzyłam się w łubiankę tych malutkich, pięknych i pachnących owoców. Zamroziłam sporo, aby w zimę mieć trochę wiosny w domu.

Uwielbiam truskawki. :) Szkoda, że tak krótko są w sprzedaży.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Poniedziałek

Senny, leniwy, najchętniej poszłabym spać, choć nie wiem czy bym usnęła. Noc niezbyt przespana przez burzę. Mętlik w głowie nie pomaga w funkcjonowaniu takim, jakbym tego chciała.
Kiepskie ciśnienie sprawia, że nawet kawa niezbyt pomaga.

Dużo myślę, dużo rozmawiam od wczoraj i pewna osoba bardzo mi pomaga. Pomaga w zrozumieniu tego pokręcenia, tego co wydaje się inne, niż naprawdę jest.

Byle do przodu, byle nie zgubić samej siebie.

piątek, 7 czerwca 2013

URLOP

Zaczynam chwilą lenistwa. :)
Łysy wysprzątał wczoraj mieszkanie, więc urlop rozpoczynam bez konieczności robienia w domu praktycznie czegokolwiek. :)

Chwilo trwaj i czasie nie uciekaj, bo to tylko 17 dni wolnego.


Ostatnia rozmowa telefoniczna dopinająca mój "urlop" na ostatni guzik odbyła się, samolot za chwilę startuje, a ja trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło dobrze, sprawnie i bez zakłóceń.


czwartek, 6 czerwca 2013

06.06.2013 ładna data, miły dzień

Jeszcze 1,5h i lecę na 11 dni urlopu, a w sumie to na urlopie będę 17 dni- wliczając weekendy.

Harmonogram urlopu bardzo napięty, ponieważ nie będę leżeć, odpoczywać, wczasować się, zwiedzać, tylko załatwiać, pomagać, będę w ciągłym ruchu, momentami wręcz biegu. Psychicznie odpoczywając od pracy wcale mi nie starszne, to co mnie czeka.

Kalendarz wypełniony po brzegi, radość wielka mnie ogarnęła, więc odliczam czas.

Urlop zacznę od czegoś miłego- od nowego telefonu. :)

sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Pełne szaleństwo na trampolinie. Cały dzień skakałam z małymi przerwami. Kilka razy zostałam siłą zaciągnięta na zjeżdżalnię, więc i z tego się cieszyłam.

Mam tylko nadzieję, że jutro zakwasów nie będzie. :)