czwartek, 29 sierpnia 2013

Komplementy

- Wyglądasz zjawiskowo.
- Cieszysz moje oczy.

Małe rzeczy a cieszą, tym bardziej gdy nie słyszało się nic miłego od dawna.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

20/100

20 dni już biegam. :)

Nie poddaję się. Spodobało mi się.

W sobotę buty obtarły mnie tak mocno, że nie mam kawałka skóry i bardzo boli nawet z plastrem, ale biegam- wczoraj ciut mniej, ale nie przestaję. Wstaję co rano i w drogę.

Jeszcze 80 dni do wielkiego finału!

niedziela, 25 sierpnia 2013

"Po co są matki?"

Zostałam zaproszona przez koleżankę do teatru - w piątek wieczorem na sobotni spektakl. Cieszyłam się, bo zawsze kasy za mało na bilet. Ciekawa byłam co zobaczę na scenie oraz kogo (nie miałam czasu sprawdzić na co zostałam zaproszona).

Nie obyło się bez przygód- okazało się, że przedstawienie nie jest w tym teatrze, o którym myślałyśmy i musiałyśmy szybko dostać się do właściwego- udało się, zdążyłyśmy. Na czas dotarłyśmy do Teatru Polonia.

Na scenie pojawiły się dwie kobiety- matka i córka (Joanna Żółkowska oraz Paulina Holtz), które wspólnie wybrały się na wakacje. Prowadziły rozmowy o życiu, o mężczyznach, o przeszłości. Wspaniała komedia, rewelacyjna gra aktorska. Spektakl miły i przyjemny, w sam raz na sobotnie po południe.

Można się dowiedzieć nie tylko po co nam matka, ale również po co nam mężczyzna. - Mężczyzna musi być bogaty, żeby kupić nam futro. A po co nam futro? Bo mężczyzna odejdzie, a futro zostanie, więc jak będzie zima, to futro będzie nas grzało. :)

A matki po co są? Dzieci są częścią matek, więc one biorą problemy swoich dzieci na siebie (szczególnie córek), źle się czują z ich problemami, więc chcą im pomóc. "Mamo, po co Ci moje problemy jak masz swoje? - Bo czasem zmiana w życiu dla zdrowia psychicznego jest potrzebna."

Bardzo pozytywny przekaz, pośmiać się można i spojrzeć z boku, że pewne sytuacje życiowe pomagają  otworzyć się przed bliską osobą.

Polecam!


środa, 21 sierpnia 2013

Deszcz.

Od rana pada, a pewnie zaczął już w nocy.
Mimo wszystko wstałam i biegałam z czego bardzo się cieszę.

Zbyt pięknie być nie może. ;) Spadło trochę deszczu- ludzie zapomnieli jak się jeździ, korki wszędzie, ciasno wszędzie...i spóźniłam się do pracy.

Wracałam wcześniej, niż zwykle, a tu co- tłum, tłum, tłum i nagle z okazji deszczu wszyscy stracili słuch. Próbuję wyjść z tramwaju, przepchnąć się do drzwi, grzecznie proszę, a wszyscy stoją jak słup soli. Po przepchnięciu udało się- wyszłam. Hura!


A jak pada deszcz to ludzie są smutni, zaspani, nieprzytomni, naburmuszeni, nadąsani. Ja od rana się cieszę- nie wiem z czego, ale śmieję się cały czas i jak wyszłam (udało mi się wypchnąć) z tramwaju to spotkał mnie uśmiech stojącego w ścisku człowieka. Od razu milej wracało się do domu. :)

sobota, 17 sierpnia 2013

Jesień.

Zbliża się nie ubłaganie. Czuć i widać ją coraz bardziej. Wieczory i poranki są zimne, noce chłodne i mało przyjemne. Liście lecą z drzew, układają się na chodnikach. Drzewa robią się kolorowe.
Nadchodzi najbardziej kolorowa pora roku. Zaczną się wieczory pod kocykiem i z kubkiem pysznej herbaty przy książce.

Lubię jesień.

Czekam na nią cały rok.

piątek, 16 sierpnia 2013

10/100

Jestem z siebie dumna, mój pierwszy mały sukces- od 10 dni biegam co rano! Nie straszna mi pogoda, nie straszne wcześniejsze zrywanie się z łóżka. Najważniejsze, że udało mi się wytrwać w postanowieniu już 10 dni.
Wcześniej ciężko było mi się zmotywować do bycia konsekwentą przez dłuższy czas, a tu taki mały sukces.

Zauważyłam, że z dnia na dzień lżej się biega. Choć dziś zadyszka lekka dopadła mnie wcześniej, niż wczoraj.

środa, 14 sierpnia 2013

Środa.

Środek tygodnia, a dziś mały piątek.
Przyda się, już nie mogę się odliczać. Siedzę i zerkam na zegarek, aż opuszczę mury pracy.
Zmęczona jestem po tych trzech dniach, zmęczyłam się słuchając i pomagając osobie, która mimo długiego stażu pracy- ciągle zadaje te same pytania. Mało tego- w trakcie jednej rozmowy potrafi zadać milion razy to samo pytanie, a ja na nie milion razy odpowiem. Jakieś apoguem pytań, pretensji i niejasności ze strony Tej osoby było w trakcie tych trzech dni. Długo był ład i harmonia, więc teraz było burzowo. Ale dobrze, że odspaniemy od siebie przez ten jeden dzień, wezmę głęboki oddech i ponownie stwierdzę, że nie ma się co przejmować.

Wczoraj miły wieczór u M. zaowocował nowymi ciuchami u mnie. Spędziłyśmy miło czas "wietrząc" jej szafę, a ja miałam swoje 5 minut jako modelka przymierzając co chwilę co innego. :) M. zadowolona, bo luźniej w szafie jej się zrobiło, a ja jeszcze bardziej zadowolona, bo bogatsza o nowe szmatki.

I jestem z siebie coraz bardziej dumna, bo bieganie idzie mi coraz lepiej. Póki co nie opuściłam żadnego dnia- nawet dzisiejszy poranek u M. rozpoczął się biegiem i nawet sama gospodyni dołączyła się do mnie i towarzyszyła truchtając obok.

Do celu jeszcze 92 dni. :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Ulewa!

Wreszcie deszcz, wreszcie mokro i wreszcie jest czym oddychać!

Wczoraj miły być fontanny w towarzystwie E., ale całe mokre wylądowałyśmy w Resorcie na piwie. Powrót do domu to wyższa szkoła jazdy- kto nie wdepnie w kałużę wielkości jeziora- ten mistrz. :)

Dziś udało się- kolejne próby biegania, zakupy warzyw na bazarku i dopiero jak byłam w domu spadł znowu deszcz, a raczej była wielka ulewa.

W garnku leczo pyrkocze, na deser gofry, bo przyjdzie do mnie w odwiedziny G., która jest w ciąży i chciałam sprawić jej przyjemność. A poza tym... lenistwo z gazetą w ręku i relaks. Sobota.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Konsekwencja.

Pierwszym krokiem do zmiany siebie, zmiany nastawienia- jest konsekwencja. Mam starszne problemy z motywacją, z zebraniem się do działania. W czerwcu planowałam, że pójdę na zajęcia fitness- oczywiście poszłam się zapisać, było zamknięte, więc odpuściłam sobie. Miałam tam wrócić, ale nie po drodze nagle mi było i z zajęć nic nie wyszło. W sierpniu ponownie miałam szansę chodzić na zajęcia- obudziłam się, gdy odbyły się już dwa zajęcia i stwierdziłam, że nie opłaca mi się zapisywać.
Nie wspomnę o tym, że do ćwiczeń w domu przymierzam się od kilku miesięcy i zawsze "coś" mi w tym przeszkadza.

W środę powiedziałam STOP. Czas zacząć być konsekwentym i nie szukać wymówek tak, gdzie ich nie ma.
Wczoraj wstałam wcześniej, wyszłam wcześniej do pracy i poszłam na przystanek tramwajowy 2km od domu, zamiast wsiąść na najbliższym przystanku do tramwaju. Przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że jeżeli przyjdą brzydsze dni, nie będzie mi się chciało wspinać pod górę, gdy wiatr i deszcz będą uderzać mnie w twarz, więc lepszym rozwiązaniem jest zajęcie w okolicach domu, abym potem mogła się doprowadzić do porządku przed pracą.
Tym oto sposobem postanowiłam biegać przez 10 minut dziennie, przez 100dni.

Póki co mało to ma wspólnego z bieganiem, zmęczona byłam już po pierwszej minucie- pierwszym okrążeniu na podwórku, ale grunt, że nie mam zamiaru się poddać i wiem, że trening czyni mistrza, więc za kilka dni będzie lżej.

Jutro pobiegnę w innym kierunku przez 5 minut, aby kolejne 5 mieć na powrót.

Wierzę, że dam radę... jeszcze 98 dni. :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Weekend

Obfitował w nowe znajomości, warsztaty, prezentacje i wspaniałe rozmowy o życiu.
W pięknym miejscu spotkało się 20 kobiet, buzie im się nie zamykały, rozmawiały, poznawały się na wzajem, spędzały miło czas z dala od codzienności.
Bawiłam się wspaniale, poznałam wspaniałe osoby, dowiedziałam się o sobie bardzo ciekawych rzeczy i przede wszystkim- kopa do działania. Trzeba się zmieniać, trzeba ruszyć do przodu, przestać robić ze swojej głowy śmietnik i to co było- zostawić za sobą. Nie mogę ciągle rozpamiętywać, analizować, bo to mnie niszczy. Muszę zmienić się, muszę polubić siebie i nie wracać do tego co było, aby nie powielać złych wzorców.


Ten weekend był wspaniały, dzięki poznanym osobom dużo zrozumiałam i przejrzałam na oczy. Spojrzałam na siebie i swoje życie w ciut inny sposób.

Czuję się naładowana samymi pozytywnym emocjami.


piątek, 2 sierpnia 2013

01.08.2013

O 17 zatrzymała się Warszawa. Jak zwykle nie cała i jak zwykle nie wszyscy oddawali honory, ale dużo osób pamiętało. Ja akurat siedziałam w pracy, ale jak oglądałam w internecie- było pięknie.

Wieczorem pojechałam do znajomych- pożegnać się. Wyjeżdżają na stałe za granicę. Będzie mi ich brakowało. Lubiłam spotkania z M. i P., piwo w ich towarzystwie, weekendowe lenistwo.
Odprowadzili mnie na tramwaj, wyściskaliśmy się, weszłam do tramwaju i poleciała mi łza.
Wszystkiego dobrego, niech im się wiedzie i będzie im dobrze!