poniedziałek, 27 lipca 2015

Poważnieję.

Ja- wielka fanka hip- hopu, słucham RMF Classic i się relaksuję.
Sama jestem pod wrażeniem siebie.
Podoba mi się to.
Nadal lubię hip- hop, ale tu chodzi o relaks.
Chyba kiedyś był mi zbędny ten element- teraz jest potrzebny jak tlen.

sobota, 25 lipca 2015

Świadkową być.

Po raz 4 zostanę świadkową, pomagałam w przygotowaniach wiele razy, ale stres miałam jakby to był pierwszy raz.

Motyw przewodni- marynarski.

Wszystkie miałyśmy na sobie kolorystkę: biały, granat lub czerwień.

Rano przyszłą pannę młodą wywiozłam do rodzinnego domu, abym mogła zacząć działać w jej obecnym domu.

Razem z koleżanką przygotowywałyśmy wszystko przez cały dzień- zakupy, gotowanie, dekoracje.

Spotkałyśmy się wszystkie w domu M. i razem wyruszyłyśmy na pierwszą część imprezy- plażę.

Przygotowałyśmy wszystko na przyjście M., założyłyśmy marynarskie czapki i czekałyśmy.
Po chwili moja Siostrunia przywiozła M. z zasłoniętymi oczami na plażę.
Wprowadziłam ją i dopiero gdy dotarłyśmy do reszty dziewczyn- odwiązałam oczy.

Zaskoczenie jakie malowało się na jej twarzy jest nie do opisania.

Głównym prezentem był fotograf, który spędzał z nami czas- sesje zdjęciowe plus reportaż.

Po części plażowej wróciłyśmy do domu.

Tam czekał na nas tort- nie był typowo panieński, ale był przepyszny i spowodował dużo śmiechu- na wierzchu leżał "pan" przykryty kocykiem. Został okrzyknięty Panem Młodym.

Następnie były prezenty- M. musiała rozpakować każdy prezent i zgadnąć od kogo jest. :)

I po tej częście fotograf pojechał do domu, a my bawiłyśmy się dalej.

Mimo wcześniejszego stresu- udało się wszystko. Najważniejsze, że M. zadowolona.

Teraz odliczanie do ślubu.
Przygotowania nabrały tempa.

Ostatnie trzy dni będę w Warsawie, więc na wielkich obrotach będe dopinać tyle co się uda.

W czwartek- przymiarki M., a potem............ MAM URLOP :D i wracam dopiero dzień przed ślubem.

Prezent niespodzianka już zrobiony- już nie mogę się doczekać jak im puszczę.

Moja Siostrunia stwierdziła, że ślub M. odczaruje mojego związkowego pecha. ;)

piątek, 17 lipca 2015

Wakacyjny czas.

Zaczyna zjadać mnie stres przed panieńskim, który jutro organizuję.

Na ogół nie przejmuję się opinią innych, ale jutrzejsze ewentualne niezadowolenie odbije się na M., a nie na mnie, więc się przejmuję.

Od samego początku jedna z uczestniczek daje w kość, więc jej obawiam się najbardziej.

Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała za mocno z język się gryźć, żeby nie powiedzieć kilku słów do słuchu mojej "ulubienicy".

A z miłych rzeczy- bilety kupione- już za 1,5 tygodnia jadę na wakacje do Gdańska :D. Już nie mogę się doczekać.
Odpoczynek, zdala od domu, morze, fajne towarzystwo i pełen reset i chillout. :)
Czekam na to jak na zbawienie.

Uśmiecham się jak głupia- sama do siebie, ale już nie mogę się doczekać. :)

czwartek, 16 lipca 2015

Jestem uzależniona.

Od czegoś podobno trzeba.

A ja jestem od torebek.

Kupiłam kolejną i dopadły mnie wyrzuty sumienia.

Muszę przestać, bo nie mam gdzie ich trzymać.

Wyrzuty sumienia mnie zjedzą.




niedziela, 12 lipca 2015

Samotność.

Są takie chwile.
Są takie słowa.
Są takie sytuacje, że łzy cisną się same do oczu, a samotność daje się mocno we znaki.

Wsiadłam do samochodu i poczułam ogromny, przytłaczający mnie smutek.

Kiepskie uczucie.


czwartek, 9 lipca 2015

Gdy się nie czeka to przychodzi.

Przypadek.
Nie myślałam i nie planowałam. Wyszło w rozmowie- propozycja pracy.
Długo myślałam, dumałam, rozważałam.
Nie przyjęłam.
Jeszcze nie teraz.
Za wcześnie jest.
Nie jestem pewna.
Żal mi moich przylepek.
Byłabym w nowej pracy i myślała o tych dzieciach.
Chcę być lojalna, bo dla mnie przeszli.
Myślę, że jeśli ta nowa praca mi pisana to za dwa lata będzie okazja.
Szybko minie.

To był szalony rok. O wiele bardziej szalony, niż miał być.
Za dużo się działo: praca jedna, praktyki, pewna placówka, drugie przedszkole, szkoła, zerwanie z Konserwą, zakończenie szkoły, a teraz muszę ochłonąć, choć nadal jakoś czasu mi brakuje- za tydzień panieński, za 2 tygodnie urlop, za 3 tygodnie ślub przyjaciółki. Duuuużo tego.
Nie ogarniam.
Nie schudłam- chyba motywacji mi brak.

Znowu biegam.

Oj nic się nie robi spokojniej.

niedziela, 5 lipca 2015

Już prawie.

Już prawie po wszystki. Ja czuję jakby to był koniec- nie będę już chodziła na zajęcia, pisała pracy i streszczeń.
Mam poprawkę pisemnego- trudno się mówi, pójdzie się i napisze.

Wczorajszy ustno- praktyczny to był niezły horror, ale zakończył się dobrze.

Wspaniałe uczucie, że nastał koniec. Cieszę się jak dzieciak.
Tyyyyyyle czasu wolnego będzie, że chyba zgłupieje z tej radości.

Ulga.
Czuję wielką ulgę, że już po wszystkim.