czwartek, 18 kwietnia 2013

pocztówka

Lubię zostawiać Łysemu kartki w kuchni, które znajduje po przebudzeniu.
Lubię dostawać kartki od Łysego jak wstaję rano i zaspana drepczę zrobić kawę.

Tym razem będzie kartka, ale inna. Zakupiona, wypisana przeze mnie i schowana do koperty. Będzie stała w kuchni i czekała na Niego.

Poukładało się- chyba (tak czuję, ale boję się powiedzieć głośno, żeby nie zapeszyć) i mam nadzieję, że tak zostanie, więc..."Możesz wszystko robić sam...ale ze mną jest przyjemniej!". I niech tak zostanie już na zawsze.

8 komentarzy:

  1. Bardzo mily zwyczaj z tymi kartkami. :)
    My z M. niestety kompletnie sie wymijamy na codzien, wiec zostawiamy sobie tylko malo romantyczne wiadomosci, ze to czy tamto trzeba zrobic, ze dzieci jadly to-i-to, ze czegos zabraklo i trzeba dokupic, etc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak u mnie pojawią się dzieci, to możliwe, że te karteczki będą służyły do przekazywania informacji. :) Póki co miło dostać taką raz na jakiś czas.

      Usuń
  2. Dla mnie to zupełna abstrakcja, nie wiem, co to takie kartki i sama nie miałam nigdy potrzeby takich pisać, czasów liceum nie liczę :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kartki- zwykłe, najzwyklejsze, na których napisane jest czasem słowo, czasem dwa. Zwykłe "Miłego dnia" czasem potrafi wywołać uśmiech na twarzy jak wstaje się w średnim humorze. Czasów liceum nie liczę, bo nie dość, że nie mieszkałam z żadnym facetem, to nie miałam takiej potrzeby w ogóle.

      Usuń
  3. Ja nie mam jak zostawiać karteczek bo jeżdżę z K. do pracy, ale w smsie zawsze coś później miłego napiszę. W sumie od smsów i maili się zaczęło więc trzeba to kultywować. :P

    OdpowiedzUsuń