niedziela, 20 września 2015

Nie miała baba kłopotu...

Jestem idealny przykładem na to, że jeżeli za długo jest spokojnie, to oznacza tylko ciszę przed burzą.
W zeszłym roku poszłam do szkoły- psioczyłam, płakałam, czasu nie miałam.
To w tym roku bardziej długo terminową "rozrywkę" sobie funduję- aparat stały na zęby.
Od kilku dni noszę separatory i już mam dość- ból i dyskomfort dają popalić, więc nawet nie chcę myśleć co mnie czeka w środę.
Jestem bardzo podekscytowana, ale za razem przerażona i strasznie się boję.

Mimo wszystko czekam na środę.

2 komentarze:

  1. Ajjjjj... Wspolczucia... Sama nosilam, wiec znam to z autopsji... Niestety, nie pociesze za bardzo. Nie wiem, jak to bedzie wygladalo u Ciebie, ale ja po zalozeniu aparatu, co miesiac stawialam sie na "podkrecenie" srubeczek. Za kazdym razem, przez 3-4 dni po, zylam na kaszkach oraz rozgotowanych zupkach, bo nie bylam w stanie niczego przezuwac, nawet zdawalo by sie miekkiego chleba... Ale potem zeby sie "przyzwyczajaly" i znow moglam jesc normalnie. Do kolejnej wizyty... ;)
    Dolegliwosci byly malo przyjemne, ale wiele wynagradzal widok zabkow prostujacych sie niemal w oczach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam aparat z rotatorem niestety- blaszany pręcik na podniebieniu, który pocharatał mi cały język i utrudnia nie tylko jedzenie, ale i picie. Czekam na moment kiedy rany z języka znikną- mam nadzieję, że tak się wreszcie stanie, bo cierpię strasznie.

      Usuń