czwartek, 9 lipca 2015

Gdy się nie czeka to przychodzi.

Przypadek.
Nie myślałam i nie planowałam. Wyszło w rozmowie- propozycja pracy.
Długo myślałam, dumałam, rozważałam.
Nie przyjęłam.
Jeszcze nie teraz.
Za wcześnie jest.
Nie jestem pewna.
Żal mi moich przylepek.
Byłabym w nowej pracy i myślała o tych dzieciach.
Chcę być lojalna, bo dla mnie przeszli.
Myślę, że jeśli ta nowa praca mi pisana to za dwa lata będzie okazja.
Szybko minie.

To był szalony rok. O wiele bardziej szalony, niż miał być.
Za dużo się działo: praca jedna, praktyki, pewna placówka, drugie przedszkole, szkoła, zerwanie z Konserwą, zakończenie szkoły, a teraz muszę ochłonąć, choć nadal jakoś czasu mi brakuje- za tydzień panieński, za 2 tygodnie urlop, za 3 tygodnie ślub przyjaciółki. Duuuużo tego.
Nie ogarniam.
Nie schudłam- chyba motywacji mi brak.

Znowu biegam.

Oj nic się nie robi spokojniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz