niedziela, 11 stycznia 2015

Brak szacunku.

Jestem zła, bardzo zła.
Frustracja nie opuszcza mnie od piątku, bo wtedy to nastąpił moment kulminacyjny.
Była złość, były łzy, a teraz jest chęć ucieczki- jak najszybciej, jak najdalej.

Wszystko zaczęło się w środę, gdy uczciwie poszłam i powiedziałam, że coś się zgubiło, że szukam, że staję na głowie, ale efekt kiepski.
Rozmowa z Panią dyrektor przebiegła spokojnie, normalnie, bez zbędnych krzyków i oskarżeń.

Po pewnym czasie przybiegł właściciel, który na sali pełnej dzieci, przy jeszcze jednej koleżance wskazał na mnie i moją współpracownicę i powiedział, że ma do nas sprawę. Oczywiście wiedziałam o co chodzi, ale takiego ataku, oskarżeń i poniżenia się nie spodziewałam.
Zrobił z nas złodziejki, zwracał się do nas chamskim tonem, był opryskliwy, nie miły, mocno pokazujący swoją wyższość ( nie wiem co chce sobie zrekompensować, ale ja nie dam się poniżać), po prostu kawał chama i buraka. Słoma wyszła z butów. Zapomniał chyba, że TEŻ jesteśmy ludźmi, że należy nam się szacunek, że nie można tak się zwracać do swojego pracownika, do drugiego człowieka, do nikogo. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie.

Byłam wściekła, odpowiedziałam mu na zarzuty i oskarżenia, a on wyszedł klnąc bezgłośnie- bo obok były dzieci.

Nie chcę nawet myśleć jakby nas potraktował jakbyśmy byli na osobności.

Szala goryczy przelała się w piątek.

Dowiedziałyśmy się, że nie dostaniemy wypłat.
Na argument mojej koleżanki, że ma kredyt- odpowiedział, że jego to nie interesuje, bo on też ma i nie zamierza własnych pieniędzy dokładać do interesu.

Informację o tym, że nie dostaniemy wypłat przekazał o godzinie 17, gdy już prawie nikogo nie było w przedszkolu.

Nie liczą się z tym, że możemy nie mieć za co żyć.

Nie wiem kiedy planują nam zapłacić, ale przez cały weekend od piątku jest burza mózgów, bo nie można tak tego zostawić.

Wywiązujemy się ze swojej pracy, stajemy na głowie, a nie otrzymujemy za to wynagrodzenia.

JAK TAK MOŻNA?!

Jutro ma być rozmowa. Nie zostawimy tak tego. Nie jestem wolontariuszem.

Nie odpuszczę, nie tylko ja.

Ale jedno jest pewne- już w środę wiedziałam, że czas uciekać- mimo, że kocham te moje brzdące.
A teraz to jest bardziej, niż pewne, że chcę szybko zmienić pracę- jak najszybciej.

Nie chcę pracować w miejscu, w którym nie szanuje się pracownika, a przede wszystkim drugiego człowieka.
Nie chcę świecić oczami za takiego chama i buraka przed rodzicami.

Czas na poszukiwanie i zmiany.

9 komentarzy:

  1. Współczuję :(
    Nie na zamiaru dokladać? Cholera to jego biznes, to kto jak nie on? Zgłosić gdzie trzeba, bo inaczej możecie tej kasy nie ujrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasa będzie, ale z opóźnieniem. Z takim podejściem to jego biznes długo nie pociągnie.

      Usuń
  2. Co za palant. :/ Pomijając wszystko to nie ma prawa zabrać wam całej wypłaty. Współczuję bardzo :(((

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze :/ współczuję bardzo! mam nadzieję,że szybko sytuacja się rozwiąże...trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ja też mam nadzieję na szybkie zakończenie- pozytywne.

      Usuń
  4. Co za prostak! Co to znaczy, ze nie bedzie wlasnych pieniedzy dokladal do interesu?! Myslal, ze wlasna dzialalnosc to tylko czysty zysk? Niestety, ale czesto sa straty, ktore musza byc pokryte wlasnie przez wlasciciela...

    Masz racje, uciekaj jak najszybciej! A poki co, moze warto sie wybrac do Sadu Pracy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypłatę dostałam- swoje zdanie na ten temat wyraziłam, więc dołączyłam do grona "niewygodnych pracowników", ale w nosie już to mam.

      Usuń
  5. To ja tak ze swojego podwórka napiszę - możesz zawsze pana pozwać, że nie wywiązuje się z płacenia wypłat :)
    I faktycznie - okropny cham. Ale jak nie będzie szanował pracowników to zostanie w końcu bez nich

    OdpowiedzUsuń