piątek, 13 września 2013

Koniec tygodnia.

Tydzień wreszcie się zakończył, wciąż pada, przesiedziałam w szkole jak na skazaniu, ale dałam radę i nie usnęłam, a ciężko momentami było.
Wróciłam do domu i włączyłam trening Chodakowskiej. Tak dla próby, tak, aby coś ze sobą robić, aby sprawdzić ile dam radę. Z 40 minutowego treningu, na pierwszy raz udało się wytrzymać 13 i już czuję, że jutro będzie ciężko wstać na bieganie. Jutro znowu zrobię podejście i może będzie lepiej. :)

W pracy totalny kryzys dziś miałam, doprowadzili mnie, aż do łez, ale spacer w koło budynku ochłodził zapał na dalsze dyskusje. A najbardziej wkurzyłam się, że do łez doprowadził mnie ktoś za pośrednictwem maila i nie mający zbyt dużego pojęcia o tym, co się po mojej stronie monitora dzieje. Ale jak wiadomo z szefem się dyskutuje tylko do pewnego momentu, więc w odpowiednim czasie ugryzłam się w język.

A to co dziś ucieszyło mnie najbardziej- koleżanka w szkole powiedziała, że zmotywowałam ją i tak jak ja- biega co rano, przez 10 minut. :) Świetna wiadomość, a mi zrobiło się miło, że ktoś poszedł za moim przykładem.

Przede mną weekend, planów tyle, że nie wiem czy zdążę ze wszystkim, ale najbardziej pociesza mnie, że dwa dni bez pracy są bardzo potrzebne, dziś było ciężko.

2 komentarze:

  1. Pamiętaj, że to tylko praca, nie daj się idiotom! :)

    Który trening robiłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to tylko praca, ale gdy szef daje w kość- wkurza podwójnie. Chwila złości i minęło.

      Zaczęłam od skalpela, dziś zakwasy mam, ale będę robiła drugie podejście.

      Usuń