środa, 8 maja 2013

Dzień świra

Zaczął się już wczoraj i trwa do dziś.
Wczoraj, zamiast otworzyć Worda- nacisnęłam Uruchom ponownie i wyłączyłam cały komputer. Tak, tak... zdolnym być.

Dziś obudziłam się rano...Łysy pyta, o której wstaję. Odpowiedziałam i położyłam się dalej. Nie minęła minuta- wyskoczyłam z krzykiem z łóżka, bo uświadomiłam sobie, że powinnam wstać 30minut wcześniej. Szybkie ogarnięcie, malowanie, a Łysy wrzucał kanapki do torby i pędem na przystanek.

Jak już myślałam, że będzie lepiej- okazało się, że się myliłam- tramwaje stanęły, bo wypadek był i 15 minut przesiedziałam w tramwaju, czekając czy pojedzie, czy jednak nie.

I tak oto spóźniłam się do pracy, a tu lawinowo cały czas też się dzieje coś. Oby już nic złego...:)

5 komentarzy:

  1. Oj tam, przynajmniej trochę dłużej pospałaś. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na tym nie był koniec...minutę przed wyjściem z pracy wkurzony klient i lament.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. U mnie też co chwila coś, więc wiem co czujesz. :)

      A dla odmiany dziś myślałam, że wtorek jest. :P

      Usuń
  3. Tez miewam czasem takie dni. Potem sie z nich smieje, ale poki trwaja to czekam tylko przerazona co sie nastepne wydarzy... :)

    OdpowiedzUsuń