Było pięknie.
Było gorąco.
Ona była przepiękna, a On był przejęty.
Dzień z napiętym grafkiem, uśmiechy nie schodzące z twarzy.
Byli przyjaciele, była rodzina i byli znajomi.
To był wspaniały dzień.
Moja M. wychodziła za mąż za swojego M.
Wszyscy stawili się na czas, denerwowali się, a Oni- nic, totalny spokój.
On piękny i Ona piękniejsza, za Nimi ja i świadek, poszliśmy do ołtarza, byliśmy świadkami tych pięknych chwili, mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Słowa przysięgi wywołały u mnie łzy.
Było gorąco- chyba wszystkie ich nerwy przeszły na mnie.
Po ceremoni były życzenia- kolejka nie miała końca!
Spacer do restauracji był świetny- ludzie wiwatujący, składający życzenia- scena jak z filmu. :)
Po przystawce i chłodniku atmosfera wcale nie robiła się chłodniejsza- zaprosiłam Młodych i gości na parkiet i tam był film- dla Nich, o Nich- film niespodzianka, który wywołał okrzyki zachwytu, zdziwienia i śmiech. Udało się- podobało się.
A potem była zabawa...zabawa i zabawa.
Było cudnie.
Jestem szczęśliwa, że mogłam być świadkową w tak wspaniałym wydarzeniu.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz