Mija maj, ja mam wolne i nie dość, że straciłam głos, to mam katar niesamowicie wielki, ale daję radę. Cieszę się, że dziś wolne. Miałam nadrabiać zaległości w szkole, ale niestety nie wyszło.
Wczoraj było świętowanie 1 rocznicy ślubu moich dobrych znajomych, grill, mnóstwo znajomych, świetna atmosfera i mega fart- wyjeżdżaliśmy z działek o 22:55, a dziś rano zobaczyłam na bileciku wjazdowym informację, że całkowity zakaz ruchu samochodów (w tym wjazdów i wyjazdów) w godzinach 23-5, więc nieświadomie mieliśmy mega szczęście, bo uwięzieni byśmy byli do rana.
Dziś cały czas coś robiłam, ale katar daje popalić, więc ledwo żyję, szybko się męczę i już mam go dość.
I co najfajniejsze- jeszcze 2 dni wolnego przede mną, potem 4 dni pracy, a od piątku- 7 czerwca 11 dni urlopu. :) Już się nie mogę doczekać, mimo, że będzie wypełniony po brzegi, nigdzie nie wyjadę, nie będę więcej czasu spędzała z Łysym (niestety), ale odpocznę od pracy psychicznie, od korporacji i tej paskudnej atmosfery.
I spinam się, żeby porządnie wziąć się do szukania nowej pracy, najlepiej w wymarzonym zawodzie, więc od poniedziałku wielkie START i liczę na szczęście. :)
A jutro będę świętować Dzień Dziecka skacząc na trampolinie. :) Oczywiście jak przystało na dzieciaka będą też lody i słodycze. :)
Od K. z pracy nie odezwali się? :/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i zdrowiej szybko!
Niestety nikt nie zadzwonił- szkoda, ale nie będę płakać.
UsuńKatar już ciut mniejszy, minimalnie, ale zawsze to coś. ;)