Nie lubię podsumowań, ale od mniej więcej tygodnia walczę ze spółdzielnią w sprawie płatności za 2014 rok- ja wiem, że wszystko mam uregulowane, udowadniam im to, a oni swoje- i tak mnie naszło na myślenie o tym co się wydarzyło przez ten rok, który tak analizuje pod kątem czynszu. ;)
Sporo się wydarzyło- dużo pozytywnego.
Największe zmiany dla mnie to zmiana pracy po prawie 9 latach i decyzja przyjęcia kota do domu.
Życie na bieżąco weryfikuje moje plany i marzenia, niczego nie da się przewidzieć z wyprzedzeniem, więc co ma być- to będzie.
Cieszę się z każdej chwili, z każdej drobnostki i nie zamierzam przestać.
I muszę podziękować ludziom, którzy mnie otaczają, którzy są blisko mnie- za to, że są, że ich mam.
wtorek, 30 grudnia 2014
poniedziałek, 29 grudnia 2014
Po Świętach!
Szybko minęły.
Były inne, niż dotychczas, choć po części niby takie same.
To był fajny czas.
W Wigilię pracowałam, a później obie kolacje przebiegły w super atmosferze. Pierwszy raz nie płakałyśmy składając sobie życzenia z Siostrunią, ale nadrobiłyśmy podczas kolacji u cioci i modlitwie za zmarłych. Ehhhhh...
Pierwszy dzień Świąt- w sumie standard u cioci, ale w domu wylądował Stefan, dużo niepewności, strachu i zarazem radości.
Drugi dzień Świąt- pierwszy raz było tak, że u dziadków byli nasi panowie, nie tylko my. Babcia z Dziadkiem szczęśliwi, a my...zadowolone, że tak wszystko fajnie wyszło. A druga połowa dnia- dla mnie nowość- zostałam zaproszona do rodziców Perfekcyjnego. Byłam w szoku, ale wszystko wyszło bardzo dobrze, choć już wiem, że co rodzina to inne obyczaje i jeżeli dotrwamy wspólnie do kolejnych Świąt- to wiem czego się spodziewać, co poprawić i czego oczekiwać. Dla mnie był to stres, ale dobrze się skończyło. Choć ciężko mi się przełamać, poczuć swobodnie i zrozumieć, że Ci ludzie są do mnie dobrze nastawieni.
Dziwnie mi i sporo ostatnio się dzieje w mojej głowie, a przede wszystkim jakoś bardzo trudno mi uwierzyć w to, że są normalni ludzie, że wszystko może mi się poukładać, że to może mieć przyszłość.
Dziwak ze mnie.
A Stefan jest kochany. ;)
Były inne, niż dotychczas, choć po części niby takie same.
To był fajny czas.
W Wigilię pracowałam, a później obie kolacje przebiegły w super atmosferze. Pierwszy raz nie płakałyśmy składając sobie życzenia z Siostrunią, ale nadrobiłyśmy podczas kolacji u cioci i modlitwie za zmarłych. Ehhhhh...
Pierwszy dzień Świąt- w sumie standard u cioci, ale w domu wylądował Stefan, dużo niepewności, strachu i zarazem radości.
Drugi dzień Świąt- pierwszy raz było tak, że u dziadków byli nasi panowie, nie tylko my. Babcia z Dziadkiem szczęśliwi, a my...zadowolone, że tak wszystko fajnie wyszło. A druga połowa dnia- dla mnie nowość- zostałam zaproszona do rodziców Perfekcyjnego. Byłam w szoku, ale wszystko wyszło bardzo dobrze, choć już wiem, że co rodzina to inne obyczaje i jeżeli dotrwamy wspólnie do kolejnych Świąt- to wiem czego się spodziewać, co poprawić i czego oczekiwać. Dla mnie był to stres, ale dobrze się skończyło. Choć ciężko mi się przełamać, poczuć swobodnie i zrozumieć, że Ci ludzie są do mnie dobrze nastawieni.
Dziwnie mi i sporo ostatnio się dzieje w mojej głowie, a przede wszystkim jakoś bardzo trudno mi uwierzyć w to, że są normalni ludzie, że wszystko może mi się poukładać, że to może mieć przyszłość.
Dziwak ze mnie.
A Stefan jest kochany. ;)
piątek, 26 grudnia 2014
Już jest!
Jest!
Ma na imię Stefan i poznajemy się, uczymy ze sobą żyć i obserwujemy.
Nowy członek mojej rodziny.
Szaleje, przytula się, śpi.
Uczę się "obsługi" jego.
Chciałam zmian- to mam.
Ma na imię Stefan i poznajemy się, uczymy ze sobą żyć i obserwujemy.
Nowy członek mojej rodziny.
Szaleje, przytula się, śpi.
Uczę się "obsługi" jego.
Chciałam zmian- to mam.
niedziela, 21 grudnia 2014
Pachnie.
Pachnie piernikiem, a nie długo będzie tu manufaktura pierników.
W tym roku nie miałam czasu na małe pierniczki i ich zdobienie- namiastkę miałam w pracy, ale za to postanowiłam upiec piernika w kilku sztukach, aby obdarować kilka osób.
Pierwszy już się piecze, a ja biorę się za pisanie kolejnych streszczeń, bo czas goni nieubłaganie.
Myślałam, że spokojniej będzie w tym roku, ale jednak wszystko nabrało tempa. Kolejne dwa dni zapowiadają szaleństwo, ale jak najbardziej pozytywne.
W tym roku nie miałam czasu na małe pierniczki i ich zdobienie- namiastkę miałam w pracy, ale za to postanowiłam upiec piernika w kilku sztukach, aby obdarować kilka osób.
Pierwszy już się piecze, a ja biorę się za pisanie kolejnych streszczeń, bo czas goni nieubłaganie.
Myślałam, że spokojniej będzie w tym roku, ale jednak wszystko nabrało tempa. Kolejne dwa dni zapowiadają szaleństwo, ale jak najbardziej pozytywne.
niedziela, 14 grudnia 2014
Nareszcie!
Nareszcie koniec ze zjazdami w szkole na najbliższy miesiąc. :)
Mam chwilę oddechu, abym mogła posprzątać, o Świętach pomyśleć, nadrobić zaległości, ale zaliczenia nie śpią i już czekają, więc chwilę potrwa laba i wracam do świata nauki.
Aż mi dziwnie, że za tydzień nie będę siedziała w szkole- tylko u fryzjera. :D
Oddech jest potrzebny...i porządki też. :)
W piątek byłam na ważnej rozmowie w pracy- nie sądzę, żeby coś się zmieniło, ale mi przynajmniej ulżyło na chwilę.
Mam chwilę oddechu, abym mogła posprzątać, o Świętach pomyśleć, nadrobić zaległości, ale zaliczenia nie śpią i już czekają, więc chwilę potrwa laba i wracam do świata nauki.
Aż mi dziwnie, że za tydzień nie będę siedziała w szkole- tylko u fryzjera. :D
Oddech jest potrzebny...i porządki też. :)
W piątek byłam na ważnej rozmowie w pracy- nie sądzę, żeby coś się zmieniło, ale mi przynajmniej ulżyło na chwilę.
środa, 10 grudnia 2014
10.12.2014
Tę datę muszę zapamiętać- dziś urodził się synuś mojej bardzo dobrej koleżanki.
Umęczyła się, strachu się najadła, ale najważniejsze, że dobrze się skończyło.
Świąteczne szaleństwo trwa w sklepach, a ja siedzę w zaliczeniach i dumam czy ze wszystkim się wyrobię.
Muszę.
Umęczyła się, strachu się najadła, ale najważniejsze, że dobrze się skończyło.
Świąteczne szaleństwo trwa w sklepach, a ja siedzę w zaliczeniach i dumam czy ze wszystkim się wyrobię.
Muszę.
środa, 3 grudnia 2014
Świąteczny klimat.
Zrobiło się świątecznie w pracy.
Dziś kominek postawili i choinkę ubrali.
A ja w dalszym ciągu pracuję nad sobą, aby nie zrobić JEJ krzywdy.
Nie jestem w stanie pracować z tym pustakiem.
Nie jest dobrze, bo zniechęca mnie do pracy.
Ostatnio jestem monotematyczna, ale praca w obecnej chwili zajmuje mi większość czasu plus szkoła, więc ciężko przejść obojętnie nad tematem.
Czasem brakuje mi sił do tego gamonia. A miało być tak pięknie... miałam, chciałam się uczyć, ale póki co to ona więcej nauczy się ode mnie czegoś, niż ja od niej.
Zła jestem z tej całej bezsilności.
Mam nadzieję, że to się nie długo zmieni, bo ja fizycznie nie daję rady.
Dziś kominek postawili i choinkę ubrali.
A ja w dalszym ciągu pracuję nad sobą, aby nie zrobić JEJ krzywdy.
Nie jestem w stanie pracować z tym pustakiem.
Nie jest dobrze, bo zniechęca mnie do pracy.
Ostatnio jestem monotematyczna, ale praca w obecnej chwili zajmuje mi większość czasu plus szkoła, więc ciężko przejść obojętnie nad tematem.
Czasem brakuje mi sił do tego gamonia. A miało być tak pięknie... miałam, chciałam się uczyć, ale póki co to ona więcej nauczy się ode mnie czegoś, niż ja od niej.
Zła jestem z tej całej bezsilności.
Mam nadzieję, że to się nie długo zmieni, bo ja fizycznie nie daję rady.
Subskrybuj:
Posty (Atom)