-Jedziesz z Nami?
-Jadę.
Idziemy do auta i nagle: -Opowiem Wam ciekawostkę. -Wiecie, że to osiedle wcale nie jest tak bezpieczne na jakie wygląda? Tu urzęduje największa grupa skinheadów w całym mieście.
Jedziemy już.
-Opowiem Wam ciekawostkę. -Widzicie te budynki? Mówią na nie baraki. Tu policja boi przyjeżdżać się pojedynczo, przyjeżdżają na 3 samochody.
Kolega chciał Nam opowiedzieć kilka "ciekawostek" o swoim mieście. :)
Dobrze, że Jego siostra chcąc pokazać Nam miasto zabrała, oprowadzała i pokazywała przyjemniejsze scenerie. :)
Na szczęście my nie należymy do tych bojących, więc jeszcze nie raz tam pojedziemy.
czwartek, 31 października 2013
niedziela, 27 października 2013
8
8 pinezek pojawiło się na moich plecach wczoraj i na zawsze tam zostanie.
Tatuaż z nie miłą informacją w tle.
sobota, 26 października 2013
Październik.
W październiku otwierają drzwi do Raju...
Dziś rano umarła, była po przeszczepie, walczyła, miała ogromną wolę walki, wielką chęć do życia, plany, marzenia.
Była najlepszą przyjaciółką dla swojej córki, najukochańszą żoną dla swojego męża, najfajniejszą babcią dla wnuczki, najlepszą mamą dla swojego syna.
Moja ciocia.
Tak bardzo chciała wygrać z rakiem, a tak szybko ON ją pokonał.
Smutek przeogromny.
Ktoś u góry czuwał, żeby do mnie dotarła, nawet po 3 tygodniach. Jedna z ostatnich rzeczy jakie ciocia zrobiła przed szpitalem.
czwartek, 24 października 2013
Organizacja.
Czas się porządnie zorganizować. Ostatnio coś przysiadłam, zwiędłam, oklapłam i wszystko zaczęło mi przelatywać między palcami. Zaczęło mi brakować czasu, dopadło zmęczenie i przestałam się wyrabiać ze wszystkim. Zaczyna się nawarstwiać, będzie coraz więcej. Czas wziąć się w garść, bo jak się zakopię to będzie problem.
poniedziałek, 21 października 2013
Kolacja.
Dziś dostałam wspaniałą kolację- prosto z Włoch. Przepyszna focaccia oraz chlebek pizza.
Pierwszy raz jadłam oryginalne, świeże specjały. Boskie, niesamowite smaki przeniosły mnie do innego świata, aż zapomniałam, że w Warszawie zimno, mokro i ponuro.
czwartek, 17 października 2013
Praktyki.
Rok temu pełna pasji, chęci i zapału poszłam na studia podyplomowe. Z każdym dniem dowiadywałam się o kolejnych obowiązkach, każdy wykładowca ma swoje wymagania. Ja rozumiem- trzeba się uczyć, zdobywać doświadczenie, żeby porządnie się wykształcić, ale problem się robi, gdy człowiek musi brać urlop w obecnej pracy, żeby wykonywać praktyki.
W listopadzie zeszłego roku byłam na jednych praktykach, wspominam je sympatycznie, spojrzałam na pewien rodzaj pracy, byłam zadowolona.
Do końca szkoły coraz mniej czasu, a przede mną jeszcze dwa rodzaje praktyk. Dziś byłam w osiedlowej szkole podstawowej, aby dowiedzieć się czy będę mogła odbyć praktyki. Rozmowa przebiegała miło i sympatycznie z nauczycielkami, ustalone było wszystko i próbowałam się dowiedzieć, czy drugie praktyki będę mogła odbyć w tej placówce. Do rozmowy wtrącił się dyrektor, który ostrym tonem zakomunikował p. sekretarce, że ma się nie rozpędzać, a do mnie zwrócił się, że zwykłe praktyki jak najbardziej, ale terapię pedagogiczną mam szukać gdzie indziej i zakończył rozmowę tonem nie pozwalającym na sprzeciw.
Wyszłam w szoku, ale i lekko załamana. Nie dość, że do lutego coraz mniej czasu, urlopu już nie mam, problemy ze znalezieniem praktyk były dość spore, to jak pojawiło się światełko w tunelu- zgasło.
Najbardziej zastanawia mnie, a zarazem wkurza- jak do jasnej cholery mam się uczyć zawodu, jeżeli nie chcą się zgodzić na odbycie praktyk? Gdzie dotychczas uczyli się ludzie?
Liczę, że uda mi się to jakoś rozwiązać, choć boję się, że może być trudno. Nie mam zielonego pojęcia gdzie mogłabym odbyć te praktyki, czy ktoś wreszcie się zgodzi.
Ehhhhhhhhh... edukacji mi się zachciało.
W listopadzie zeszłego roku byłam na jednych praktykach, wspominam je sympatycznie, spojrzałam na pewien rodzaj pracy, byłam zadowolona.
Do końca szkoły coraz mniej czasu, a przede mną jeszcze dwa rodzaje praktyk. Dziś byłam w osiedlowej szkole podstawowej, aby dowiedzieć się czy będę mogła odbyć praktyki. Rozmowa przebiegała miło i sympatycznie z nauczycielkami, ustalone było wszystko i próbowałam się dowiedzieć, czy drugie praktyki będę mogła odbyć w tej placówce. Do rozmowy wtrącił się dyrektor, który ostrym tonem zakomunikował p. sekretarce, że ma się nie rozpędzać, a do mnie zwrócił się, że zwykłe praktyki jak najbardziej, ale terapię pedagogiczną mam szukać gdzie indziej i zakończył rozmowę tonem nie pozwalającym na sprzeciw.
Wyszłam w szoku, ale i lekko załamana. Nie dość, że do lutego coraz mniej czasu, urlopu już nie mam, problemy ze znalezieniem praktyk były dość spore, to jak pojawiło się światełko w tunelu- zgasło.
Najbardziej zastanawia mnie, a zarazem wkurza- jak do jasnej cholery mam się uczyć zawodu, jeżeli nie chcą się zgodzić na odbycie praktyk? Gdzie dotychczas uczyli się ludzie?
Liczę, że uda mi się to jakoś rozwiązać, choć boję się, że może być trudno. Nie mam zielonego pojęcia gdzie mogłabym odbyć te praktyki, czy ktoś wreszcie się zgodzi.
Ehhhhhhhhh... edukacji mi się zachciało.
sobota, 12 października 2013
4 lata.
4 lata nie widziałam Go. Mieliśmy różne drogi w swoim życiu, różne historie za nami.
10 lat znajomości za Nami. Były wspomnienia, pośmialiśmy się, było dobrze.
Uświadomiło mi to jak czas szybko ucieka, jak jest znaczący, jak trzeba dbać, gdy się chce mieć kontakt z kimś przez tyle lat mimo przeciwności losu.
Fajnie było Go zobaczyć.
10 lat znajomości za Nami. Były wspomnienia, pośmialiśmy się, było dobrze.
Uświadomiło mi to jak czas szybko ucieka, jak jest znaczący, jak trzeba dbać, gdy się chce mieć kontakt z kimś przez tyle lat mimo przeciwności losu.
Fajnie było Go zobaczyć.
piątek, 11 października 2013
Dużo.
Dużo się dzieje, dużo ostatnio myślę, dużo planów mam. Wszystkiego jest u mnie dużo. Dużo gadam, dużo mam zajęć, tylko o odpoczynku nie mogę powiedzieć, że jest go dużo. Ale dużo dobrego jest, więc to najważniejsze.
Dużo myślałam o pewnej rzeczy i dziś podjęłam decyzję. Czas oczekiwania- dwa tygodnie. Czy to dużo?
Nie. :)
Dużo myślałam o pewnej rzeczy i dziś podjęłam decyzję. Czas oczekiwania- dwa tygodnie. Czy to dużo?
Nie. :)
poniedziałek, 7 października 2013
Przemyślenia po weekendzie.
Weekendowy wyjazd był spokojny, troszkę leniwy, cichy i co dziwne- miły. Nie było "wow", nie było "fajerwerków", ale i nie było walki na noże.
Spokojnie, powoli, bez pośpiechu.
Piękne małe miasteczka na Śląsku. Urocze domki, wioski, życie płynące powoli, ale przyjemnie.
Sympatyczni ludzie na "końcu świata" pozostawiający miłe wspomnienia.
Poranny bieg w innym miejscu niż zawsze, obcowanie z naturą, czas, w którym można spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Parę miło zaskakujących momentów.
Bez obietnic się skończyło, bez "wielkich" rozmów i moich decyzji.
Było dobrze i niech tak w mojej pamięci zostanie.
Spokojnie, powoli, bez pośpiechu.
Piękne małe miasteczka na Śląsku. Urocze domki, wioski, życie płynące powoli, ale przyjemnie.
Sympatyczni ludzie na "końcu świata" pozostawiający miłe wspomnienia.
Poranny bieg w innym miejscu niż zawsze, obcowanie z naturą, czas, w którym można spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Parę miło zaskakujących momentów.
Bez obietnic się skończyło, bez "wielkich" rozmów i moich decyzji.
Było dobrze i niech tak w mojej pamięci zostanie.
A piątek przed weekendem okazał się bardzo fajnym wyjściem na 30 urodziny kolegi i spotkaniem po latach z pewną A.- oby teraz nasze drogi się nie rozeszły ponownie, będziemy o to dbać.
wtorek, 1 października 2013
Rodzina.
Byłam dziś w odwiedzinach u babci i dziadka. Oboje wiekowi, dziadek nie słyszy zbyt dobrze, więc większość spotkania przeważnie milczy i w ciszy nam towarzyszy.
Rozmawialiśmy o moich planach na przyszłość i zdałam sobie sprawię jak bardzo ważnymi są dla mnie oboje. Nie wyobrażam sobie życia bez Nich, bez Mamy, bez Siostruni.
Jak zawsze było śmiechu dużo, ale na koniec tekst mojego dziadka pobił wszystko: "No wreszcie ubierasz się jakoś młodzieżowo, a nie jak stara baba." (raz miałam na sobie spódnicę do ziemi, która mu się nie spodobała, a dziś spodnie i t-shirt) I zaczął się śmiać jak chochlik.
On siedzi i nic nie mówi, a jak wyskoczy z jakimś tekstem- padamy ze śmiechu.
Moja rodzina- kocham ich bardzo.
Rozmawialiśmy o moich planach na przyszłość i zdałam sobie sprawię jak bardzo ważnymi są dla mnie oboje. Nie wyobrażam sobie życia bez Nich, bez Mamy, bez Siostruni.
Jak zawsze było śmiechu dużo, ale na koniec tekst mojego dziadka pobił wszystko: "No wreszcie ubierasz się jakoś młodzieżowo, a nie jak stara baba." (raz miałam na sobie spódnicę do ziemi, która mu się nie spodobała, a dziś spodnie i t-shirt) I zaczął się śmiać jak chochlik.
On siedzi i nic nie mówi, a jak wyskoczy z jakimś tekstem- padamy ze śmiechu.
Moja rodzina- kocham ich bardzo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)