niedziela, 31 sierpnia 2014

Przeciwieństwa.

Podobno przeciwieństwa się przyciągają.

Podobno na początku każdy w związku się dociera.

U nas momentami jest mocno wybuchowo. Ostoja spokoju konta moje krzyki i złości. 

Nie wiem czemu tak jest. Czasem jedno słowo lub informacja rozpętują we mnie burzę. Niby w szklance wody, bo zaraz mi przechodzi złość, ale niesmak pozostaje.

Czas się ogarnąć, a przede wszystkim nauczyć gryźć częściej w język.

Życie z drugą osobą, nauka życia z kimś, gdy żyło się samej- jest trudne. Trzeba się uczyć drugiego człowieka, nauczyć rozumieć jego zachowania i myślenie. Dużo pracy przed nami- przed obojgiem.

sobota, 30 sierpnia 2014

Małe sukcesy.

Małe sukcesy sprawiają, że to co robię jest tym co chciałam robić i jestem odpowiednim człowiekiem w odpowiednim miejscu. :) Widzę sens swojej pracy. :)

Od wczoraj jaram się strasznie, podskakuję z radości, bo udało się. Rodzice pewnej dziewczynki chcieli przenieść Małą do mnie, ponieważ się polubiłyśmy, O. przywiązała się do mnie i gdy zmieniła grupę, to płakała za mną. I udało się! Rodzice dzielnie walczyli od początku tygodnia- przychodzili do p. dyrektor, pisali smsy, dzwonili, a wczoraj, gdy ją odbierali, to mama skakała z radości, że się udało, że O. znowu jest u mnie.

A ja cieszę się jak głupia, bo to dla mnie wielki komplement, że zostałam doceniona po miesiącu pracy, że widzę sens w tym wszystkim, a mimo zmęczenia jakie mnie dopada po wyjściu z pracy- uśmiecham się.

Pierwszy, oby nie ostatni sukces. :)

czwartek, 28 sierpnia 2014

Problemy.

Kiedyś moim problemami było osiągnięcie targetów lub nie, action plany, forecasty itp. Krzyczałam, wkurzałam się, złościłam, płakałam.

Teraz moje problemy zmieniły się diametralnie-gryzienie, plucie, kopanie, złość i łzy, ale już nie moje- ja jestem w tych sytuacjach "twardzielem".

Każdego dnia odkrywam moją pracę na nowo, odkrywam siebie, swoje granice przesuwam z każdym wybuchem i staram się nie zwariować. ;)

Mam momenty, że pozamykałabym dzieci po łazienkach, zakneblowała, ale przywiązała do leżaka, żeby dały mi choć 5 minut oddechu.
Czasem mam ochotę krzyczeć, tupać, płakać, zostawić to wszystko i wyjść, ale za chwilę ktoś się uśmiechnie, ktoś mnie przytuli, ktoś zacznie płakać i ja muszę przytulić i wtedy wszystko mija i jestem zadowolona z mojej pracy.

Lubię ją. Moją pracę.


niedziela, 24 sierpnia 2014

Coraz bliżej.

Coraz bliżej 1 września, przygotowania pełną parą, okno już jest, teraz czekam na wyposażenie. Współpracownicę poznałam w piątek- liczę na udaną współpracę. 
Denerwuje mnie zostawienie wszystkiego na ostatnią chwilę- pracuję tu już jakiś czas, a w piątek dowiedziałam się, że w poniedziałek muszę oddać plan pracy- całe szczęście można to zrobić z kimś, bo chyba bym się popłakała, a nie zrobiła.
Za tydzień wielki początek, choć za dużo się nie zmieni.
Czuję stresik- oby działał dopingująco.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Weekendowo.

Wczoraj było mocno rodzinnie- zjechali się praktycznie wszyscy. Były dzieci, wnuki i prawnuki mojej babci. Pod przykrywką zjazdu rodzinnego zrobiliśmy babci niespodziankę i świętowaliśmy jej 80 urodziny. :)

Były łzy wzruszenia, dużo śmiechu i oczywiście gwarno i tłoczno. 

Wspomnieniom nie było końca, rozmowom o tym, że jeszcze parę lat temu ciężko było się porozumieć, a teraz zżyliśmy się niesamowicie. Jest bardzo fajnie i rodzinnie.

A ja dowiedziałam się, że dzidziuś, który urodzi się u mojego brata ciotecznego- będzie moim chrześniakiem. :D Poczułam się dumna, że taki zaszczyt mnie spotkał. 

Jesień będzie intensywna dla mnie- tak samo jak początek przyszłego roku. Już dziś wiem, że wszystko będzie wymagało idealnej organizacji. Zajęcia z angielskiego, kurs Montessori, praca i duża odpowiedzialność oraz duże wyzwanie, a do tego wszystkiego normalne życie i dodatkowa praca. Już mnie to wszystko przeraża.

Dużo też myślę o moim związku, o tym co przeszłam, jaka jestem, jak teraz jest. Jakaś zamyślona jestem, niby nie powinnam rozgrzebywać nic, bo jest dobrze, ale mnie coś uwiera i dumam.

Jestem dobrej myśli, weryfikuje swoje oczekiwania na bieżąco i liczę na pozytywne zakończenie.

A przede mną kolejny pracowity tydzień. Oby dzieciaki nie dały mi w kość. ;)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Ledwo żyję.

Żyję, ale ledwo. Ostatnie 4 dni były wyjątkowo ciężkie- pewnie jeszcze nie raz będę miała takie chwile zwątpienia i nie najlżejszych momentów.
Dzieci są wspaniałe, atmosfera przyjemna, ale nie jest lekko. 
Dużo pracy przede mną, wypracowania dyscypliny, poukładania i od września- dużo pracy.
Jestem ciekawa tego czasu, ale i bardzo się boję.
Dzieci nie są lekkie we współpracy, mają problemy, z którymi w różny sposób sobie radzą, a wszystkie ich problemy odbijają się na mnie, bo rodzice też mają specyficzne podejście w pewnych przypadkach.

Do tego zmęczenie i stres w pracy odbijają się na życiu poza pracą i momentami iskry lecą, ale jeśli przejdziemy przez ten rok obronną ręką- przejdziemy przez wszystko.

Będzie ciężko- bardzo ciężko.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Przepadłam.

Przepadłam i wdrażam się z każdym dniem.

Mimo, że moja nowa praca jest strasznie męcząca- lubię ją.

Jest są super, jest radość i czasem podnosi mi ktoś ciśnienie.

Wydaje mi się, że znalazłam swoje miejsce na ziemi- może nie docelowo tę konkretnie placówkę, ale ten zawód na pewno.

Póki co wracam i padam spać- mam nadzieję, że to się zmieni i wrócę do starego trybu funkcjonowania.

piątek, 1 sierpnia 2014

Praca.

Moja nowa praca jest lepsza, niż milion godzin na siłowni- od wczoraj ledwo chodzę i mam nadzieję, że w weekend dojdę do siebie.

Wszystko urocze, ale dużo pracy przede mną, wdrożenie się i zapoznanie.

Liczę, że z czasem będzie tylko lepiej.