Dziś pierwszy dzień mojego ulubionego miesiąca.
Zaczął się bardzo rodzinnie, wycieczką na Podlasie, spacerami po Białymstoku, śmiechem, zabawą i lenistwem.
Lubię te chwilę, gdy jedziemy z Siostrunią we dwie, rozmawiamy o życiu, wspominamy, śmiejemy się i mkniemy przed siebie. Lubię te momenty, gdy już dojedziemy na miejsce i rodzinnie spędzamy czas, rozmowy nie mają końca, śmiech trwa nieprzerwanie i jest tak, jak być powinno- czuję się wspaniale. Potem tylko żal wyjeżdżać.
Wieczór spędzany już w domu daje znać o zbliżającej się wielkimi krokami jesieni. Trzeba było zamknąć okno, włożyć ciepłe kapcie na stopy i zaparzyć ciepłej herbaty, bo lato powoli zostaje coraz większym wspomnieniem i spanie przy otwartym oknie- również niestety.
Ja jeszcze śpię przy otwartym oknie. :P Jesień się zbliża - muszę się zapisać do biblioteki. :D
OdpowiedzUsuńJa muszę się zaopatrzyć w dużą ilość herbaty. :)
UsuńNiestety... Lubie kolory jesieni, ale nie lubie tego przenikliwego zimna, wiatru, wilgoci... :(
OdpowiedzUsuń