Wreszcie deszcz, wreszcie mokro i wreszcie jest czym oddychać!
Wczoraj miły być fontanny w towarzystwie E., ale całe mokre wylądowałyśmy w Resorcie na piwie. Powrót do domu to wyższa szkoła jazdy- kto nie wdepnie w kałużę wielkości jeziora- ten mistrz. :)
Dziś udało się- kolejne próby biegania, zakupy warzyw na bazarku i dopiero jak byłam w domu spadł znowu deszcz, a raczej była wielka ulewa.
W garnku leczo pyrkocze, na deser gofry, bo przyjdzie do mnie w odwiedziny G., która jest w ciąży i chciałam sprawić jej przyjemność. A poza tym... lenistwo z gazetą w ręku i relaks. Sobota.
Sobota jest dla nas. :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUuuuu... góry? Jestem pewną, że sprawilas swojemu gosciowi ogromną przyjemność... ma na sama myśl o gofrach zrobilo sie przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńTak, gość był zadowolony i zajadał się z wielkim smakiem. :)
UsuńLeczo i gofry, zyc nie umierac. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń