Dziś rano szykując się do wyjścia z domu, gawędziliśmy sobie z Łysym i rozmowa zeszła na temat dzieci. Tak sobie rozmawialiśmy o mojej hipotetycznej reakcji na hipotetyczną ciążę i stwierdziłam, że pewnie wypadłabym w panikę, poruszyłabym niebo i ziemię, a dopiero potem bym pomyślała na spokojnie.
Ciekawe jak to będzie, oj ciekawe. :-) Ale do tego momentu jeszcze dużo czasu.
Ale to chyba w przypadku wpadki? Bo oczekiwane to chyba inaczej? :P Ja pewnie najpierw będę krzyczała, że to niemożliwe a później rozpocznę okres żałobny za dawnym życiem. :P
OdpowiedzUsuńSądzę, że w obu przypadkach rozpoczęłabym panikę, krzyki, poruszyłabym niebo i ziemię, a dopiero jakbym ochłonęła- pomyślałabym racjonalnie. :)
UsuńChoć w sobote stwierdziłam podczas rozmowy z koleżanką, że jeszcze to nie czas na dziecko, więc jakby teraz się trafiło- panika byłaby spotęgowana. :)