Wczoraj dzień ciągnął się niemiłosiernie, rozmowy sprawiające zazwyczaj radość ciągnęły się w nieskończoność męcząc i dręcząc, czas pracy wydłużał się z minuty na minutę coraz bardziej, czas się wlekł niemiłosiernie. I szkoła...jak zwykle w środę, jak zwykle do wieczora, ale ciągnęła się, męczyła, dręczyła. Było ciekawie, ale długo, za długo.
Ale w domu już nic nie było długo- czas jak z bicza trzasnął i trzeba było kłaść się spać.
A dziś...na szczęście czas nabrał tempa, ale przeziębienie skutecznie odbiera mi chęć działania. Czas na jakieś suplementy diety chyba, jakieś witaminki, bo zmęczenie mnie przygniata, a tak być nie może.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz