Były łzy wzruszenia, dużo śmiechu i oczywiście gwarno i tłoczno.
Wspomnieniom nie było końca, rozmowom o tym, że jeszcze parę lat temu ciężko było się porozumieć, a teraz zżyliśmy się niesamowicie. Jest bardzo fajnie i rodzinnie.
A ja dowiedziałam się, że dzidziuś, który urodzi się u mojego brata ciotecznego- będzie moim chrześniakiem. :D Poczułam się dumna, że taki zaszczyt mnie spotkał.
Jesień będzie intensywna dla mnie- tak samo jak początek przyszłego roku. Już dziś wiem, że wszystko będzie wymagało idealnej organizacji. Zajęcia z angielskiego, kurs Montessori, praca i duża odpowiedzialność oraz duże wyzwanie, a do tego wszystkiego normalne życie i dodatkowa praca. Już mnie to wszystko przeraża.
Dużo też myślę o moim związku, o tym co przeszłam, jaka jestem, jak teraz jest. Jakaś zamyślona jestem, niby nie powinnam rozgrzebywać nic, bo jest dobrze, ale mnie coś uwiera i dumam.
Jestem dobrej myśli, weryfikuje swoje oczekiwania na bieżąco i liczę na pozytywne zakończenie.
A przede mną kolejny pracowity tydzień. Oby dzieciaki nie dały mi w kość. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz