poniedziałek, 28 lipca 2014

Weekend.

Było intensywnie i szalenie.

Gorąco, upalnie, tłoczno, ale zarazem miło, sympatycznie, głośno, radośnie było w ten weekend.

Odwiedziła nas rodzina. Było ZOO, była Starówka i pokaz fontann i były Łazienki. Niby niewiele, ale aby wszystko przejść, zobaczyć, obejrzeć- potrzeba było dużo czasu i sił.

W sobotę wszyscy padli po powrocie, a ja miałam jeszcze dodatkwo przygodę- nie dość, że pierwszy raz w życiu jechałam samochodem z automatyczną skrzynią biegów, uczyłam się i stresowałam, to na koniec- nie wyłączyłam świateł i rozładowałam akumulator ;/ Tak wiem- powinnam pomyśleć, sprawdzić itp., ale nie sprawdziłam, nie pomyślałam- wysiadłam i poszłam czekać na gości. Najpierw próbowaliśmy zreanimować akumulator kablami mojego brata ciotecznego- nie udało się- kable poległy i się spaliły (stopiły- nie wiem co zrobiły, ale się popsuły). Potem zadzwoniłam po taksówkę z kablami i przyjechał "przemiły Pan", z fajem w zębach, który warknął na 3 mężczyzn, że czemu nie popchnęli samochodu i nie próbowali ruszyć (zamiast się cieszyć, że właśnie wpada mu do kieszeni 25zł). Dopiero gdy usłyszał, że to automat- to zamknął dziub. I na szczęście jego kable zadziałały i pozwoliły jechać nam do domu.

Konserwa również miał dzień pełen wrażeń, a ja razem z nim, bo poznał moją mamę i część mojej rodziny, więc wieczorem stres odpuścił. :)

Niedziela była na szczęście mniej intensywna, już wspaniale jeździło mi się automatem, ale spacer po Łazienkach i Parku Ujazdowskim dał ostro w kość ze względu na pogodę. Piękne słońce i mega skwar są wspaniałe, gdy siedzi się nad wodą, niekoniecznie chodzi po gorącej Warszawie. :)

Ale co najważniejsze dla mnie: Konserwa się spodobał :). Dla mnie kamień z serca, dla Niego również i teraz tylko mnie czeka poznanie jego rodziców, ale liczę na to, że nie będzie to miało miejsca zbyt szybko. :)

Póki co starczy mi sytuacjach generujących stres. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz