Pierwszy dzień pracy stał się moim ostatnim.
Pół dnia minęło miło i bezproblemowo.
Nagle...przeszedł szef, zgarnął mnie do biura i moja przygoda z przedszkolem się zakończyła.
Cała "czwórca" stała mi nad głową, nie dali wyboru.
Rozdygotana wyszłam z tym świstkiem- informacja, że nie muszę chodzić do pracy- ale nie wiadomo czy mi zapłacą i ile itp. To bardzo skomplikowane, bardzo.
Przykre jest, że nie pozwolili mi się pożegnać z dziećmi, że rodzice na mnie czekali, ale nie zdążyłam z nimi nawet porozmawiać, że potraktowali mnie jak złodzieja- jeden z nich chodził za mną krok w krok, nawet patrzył jak zakładam buty.
Tak, więc o to tym sposobem mam miesiąc wolnego!
Zapłaczę się chyba, bo to jak kara.
Do tego prywatne problemy.
Jest kolorowo. ;/
Rodzice powiadomili ich, że zabierają z końcem miesiąca dzieci? :/ Chamstwo... Współczuję Ci, fakt, że może trochę odpoczniesz przez miesiąc, ale żebyś jeszcze miała pewność, że kasa będzie. Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńTak, rodzice musieli dać wypowiedzenia. Mało tego- przychodzą do nowego przedszkola i pytają czy jest szansa na szybsze otwarcie, bo oni już by chcieli- po tym jak się dowiedzieli jak zostałam potraktowana.
OdpowiedzUsuńPewności nie będzie, aż do wypłaty. Niestety.
niesamowite,że ludzie potrafią być tacy okrutni :/
OdpowiedzUsuńTo nawet nie okrucieństwo- to brak szacunku, przedmiotowe i chamskie traktowanie ludzi.
Usuń