Wyjechali wczoraj, nawet nie spodziewałam się, że to będzie takie trudne dla mnie. Wczorajsze kilka godzin uświadomiło mi, że przywiązałam się do nich. Wspaniali ludzie, kochany maluch, łatwo można się przyzwyczaić.
Teraz są prawie 1000 km.
Jak wychodziłam- polały się łzy. Nie tylko moje. Niesamowite, że przypadkiem można poznać ludzi, którzy stają się częścią naszego życia.
Będę tęsknić i wyczekiwać na zdjęcia oraz rozmowy na skype.
Temu kto zostaje zawsze jest trudniej... Wyjezdzajacy musi skupic sie na bagazach, podrozy, latwiej jest odwrocic swoja uwage od rozstania...
OdpowiedzUsuńNa szczęście smutek mija po jakimś czasie. :)
Usuń