Zgubiłam się w tym wszystkim.
Nie umiem się odnaleźć.
Za dużo się dzieje na raz.
Zajęcia mnie pochłaniają, a i tak mam wyrzuty sumienia, że mogłabym więcej, że za mało robię, że przecież można lepiej, fajniej itp.
Wyrzuty sumienia co do W. mnie zjadają, bo siedzi sama 3h i mało co możemy zaplanować wspólnie.
Wkurzam się na siebie, że jak przyjeżdża Młody, to potrzebuję dużo czasu na przyzwyczajenie się do sytuacji. Złoszczą mnie drobnostki- ale mocno gryzę się w język, bo wiem, że włącza się u mnie czepialstwo. Po chwili mi przechodzi i jest po problemie. Lubimy się i fajnie spędzamy czas.
Z Latającym...burza w mózgu. Ale wynik przeważnie pozytywny.
Jesień przyszła, więc wzięło mnie na jakieś dziwne podsumowania, przemyślenia, rozmyślania.
Takie zderzenie z rzeczywistością moich zysków i strat towarzystkich.
Ale tak to jest- nie z każdym ma się po drodze.
Robi się nostalgicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz