poniedziałek, 23 maja 2016

Detoks.

Czas na detoks.
Jestem permanentnie przemęczona, ciągle bym spała, chodzę pół przytomna.
Przytyłam, ale nie mam siły nawet biegać.
Od jutra- zmiana!
Nie wiem od czego zacząć, ale zacznę małymi kroczkami- odstawię słodycze!

niedziela, 15 maja 2016

Dzielna.

"Dasz radę Ty to dzielna jesteś"
Wszyscy na mnie patrzą przez pryzmat tego, że jestem dzielna, że daję radę, że zawsze radzę sobie w każdej sytuacji, że nic mnie nie zwala z nóg, że nie poddaje się, że jestem nadczłowiekiem.
Czasem mam wrażenie, że nie mam prawa pozwolić sobie na słabości.
Ludzie oataczający mnie nie dopuszczają do siebie (a przez to i do mnie) możliwości, że ja mogę mieć gorszy dzień, mogę nie poradzić sobie z czymś, że po prostu usiądę, załamię ręce i będę ryczała.
Zdaje sobie sprawę, że czasem moje smutki są bez sensu, że szukam dziury w całym, ale ja nawet jak to robię, to wszyscy zaraz sprowadzają mnie na ziemię, że przecież JA się nie poddaję, że przecież JA nie płaczę, że przecież JA sobie ze wszystkim poradzę.
A ja czasem nie chce sobie radzić.
Czasem chcę marudzić.
Czasem chcę czuć się słabo i nieporadnie.

A może nie chcę?

Sama już nie wiem.

Ale wiem jedno- bycie twardzielem od wielu lat jest dużą odpowiedzialnością.

Jak okażę słabość przypadkiem lub przejaw jakiś emocji, gdy pokażę, że mam "ludzkie" oblicze- ludzie się dziwią, nie wierzą mi. I to jest chyba najsmutniejsze, że nikt mi nie wierzy, że mimo skorupy na zewnątrz- w środku jestem miękka i "do przytulania".

Staram się miłym słowem pokazać, że nie jestem oschła, że nieokazywanie uczucić to nie okaznaka obojętności czy olewania. Przeważnie spotykam się z ogromnym zdziwieniem i niedowierzaniem, że to właśnie prawda, nie żart, nie poza, ale najprawdziwsza prawda.

Długo się mnie poznaje dobrze.
Długo się mnie "otwiera".
A nawet jak to się uda- mało kto wierzy w to, co zobaczy.

czwartek, 12 maja 2016

Czy to przyjaźń...czy to już kochanie?

To kochanie jeszcze nie jest, ale przyzywczajenie jak najbardziej.
Angażuję się coraz bardziej.
Każdą wspólną chwilę chłonę z wielką przyjemnością.
Rozstania z Latającym są coraz bardziej bolesne- mało czasu mamy dla siebie.
Czas przyspieszył niesamowicie.
Planów w głowie milion.
Dużo rozmów.
Dużo ustaleń.

Jest dobrze.
Nawet bardzo dobrze.

Wreszcie.

I oby tak zostało.

wtorek, 3 maja 2016

Cmentarz.

Jestem dziwakiem- lubię chodzić na cmentarz.

Dziś byłam u najbliższych po radę, po siłę, po pozytywną energię.
Patrzyłam na zdjęcia i czerpałam siłę.
Dostałam ją.
Wiem, że są, patrzą i pilnują nas. Cała trójka. A może i więcej. Ale Oni trzej na pewno.
Chodzę tam od 26 lat i za każdym razem patrzę na groby innych ludzi, czytam imiona, nazwiska, przechadzam się uliczkami i rozmyślam, komentuję.
Wiosna na cmentarzu jest piękna.
Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale podobało mi się. Było pięknie i zielono.

Zrobiłyśmy spacer, który przeważnie pokonujemy tylko we Wszystkich Świętych, ale warto było. Wychodziłam z cmentarza z innym nastawieniem.
Spokojem w sercu i pozytywną energią.

Niesamowita atmosfera, która sprawia, że zawsze wychodzę uśmiechnięta. Nie ma tych ludzi przy mnie, ale czuwają nade mną, są w moim sercu.

Często zastanawiam się jakby było, gdyby żyli. Ale nie dowiem się. Nie ma ich i tak musi być.
Tak miało być.

Mieli patrzeć na mnie i Siostrunię z góry i czuwać nad nami.
Nasi Aniele Stróże.

niedziela, 1 maja 2016

Majówka.

Zaległości do nadrobienia.
Mnóstwo rzeczy do zrobienia.
Lenistwo.
Nic się nie chce.
Brakuje mi tu Latającego.
Jakaś sentymentalna się robię czasami.
Nie lubię okazywać słabości, więc chowam sentymenty do kieszeni i biorę się za robotę.