"Dasz radę Ty to dzielna jesteś"
Wszyscy na mnie patrzą przez pryzmat tego, że jestem dzielna, że daję radę, że zawsze radzę sobie w każdej sytuacji, że nic mnie nie zwala z nóg, że nie poddaje się, że jestem nadczłowiekiem.
Czasem mam wrażenie, że nie mam prawa pozwolić sobie na słabości.
Ludzie oataczający mnie nie dopuszczają do siebie (a przez to i do mnie) możliwości, że ja mogę mieć gorszy dzień, mogę nie poradzić sobie z czymś, że po prostu usiądę, załamię ręce i będę ryczała.
Zdaje sobie sprawę, że czasem moje smutki są bez sensu, że szukam dziury w całym, ale ja nawet jak to robię, to wszyscy zaraz sprowadzają mnie na ziemię, że przecież JA się nie poddaję, że przecież JA nie płaczę, że przecież JA sobie ze wszystkim poradzę.
A ja czasem nie chce sobie radzić.
Czasem chcę marudzić.
Czasem chcę czuć się słabo i nieporadnie.
A może nie chcę?
Sama już nie wiem.
Ale wiem jedno- bycie twardzielem od wielu lat jest dużą odpowiedzialnością.
Jak okażę słabość przypadkiem lub przejaw jakiś emocji, gdy pokażę, że mam "ludzkie" oblicze- ludzie się dziwią, nie wierzą mi. I to jest chyba najsmutniejsze, że nikt mi nie wierzy, że mimo skorupy na zewnątrz- w środku jestem miękka i "do przytulania".
Staram się miłym słowem pokazać, że nie jestem oschła, że nieokazywanie uczucić to nie okaznaka obojętności czy olewania. Przeważnie spotykam się z ogromnym zdziwieniem i niedowierzaniem, że to właśnie prawda, nie żart, nie poza, ale najprawdziwsza prawda.
Długo się mnie poznaje dobrze.
Długo się mnie "otwiera".
A nawet jak to się uda- mało kto wierzy w to, co zobaczy.
Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki. Znam to bardzo dobrze. Uważaj, cienka linia dzieli nas od upadku:/
OdpowiedzUsuńI to jest najgorsze, bo taki upadek boli najbardziej, a i tak nikt nie uwierzy, że upadłam- stwierdzi, że leżę i się dobrze bawię.
OdpowiedzUsuń