Pracę mieć muszę, ale z dnia na dzień czuję, że muszę ją zmienić. Kocham dzieci, z którymi pracuję, ale ludzie, którzy mnie otaczają (na szczęście nie wszyscy) są ignorantami. Traktowanie przez nich naszych maluchów, podejście do maluchów nie podoba mi się i dzieciom chyba też. Nie chcę się czepiać, nie chcę chodzić na skargę, bo to nie ma sensu. Albo ktoś się nadaje, albo nie.
Kurs, który rozpoczęłam otwiera mi coraz bardziej oczy, ja zaczynam wszystko inaczej postrzegać i już zaczynam się zastanawiać co to dalej będzie.
Męczący czas, ale zarazem ważny.
Wiem o czym mowisz. Z wychowawcami w przedszkolach bywa roznie. Myslalam jednak, ze od czasow mojego przedszkola cos sie zmienilo;) PAmietam, ze jedna z wychowawczyn zaklejala dzieciom buzie tasma! Czy mozna sobie cos takio wogole wyobrazic! Dzisiaj bylby skandal! Trzymam kciuki za prace:) FAjnie, ze dzieci maja ciebie;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc- również myślałam, że od naszych czasów coś się zmieniło w tym temacie, ale jak widać- niestety to było bardzo mylne. Pracując z takimi ludźmi zastanawiam się- co nimi kierowało, że wybrali ten kierunek, jeżeli do tego nie nadają się totalnie. Dzięki. :)
Usuńwłaśnie dobrze,że są takie osoby z powołania jak Ty :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Usunęłabym zbędny balast z tego zawodu.
UsuńSkoro to nie to miejsce, to życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego ::)
OdpowiedzUsuńTen zawód, ale placówka zdecydowanie nie ta. Choć dziećmi jestem zauroczona i ich najbardziej żal by mi miło zostawić.
Usuń