Ciężko złapać mi oddech.
Praca, zajęcia dla dzieci, planowanie tego i ogarnianie zajmuje tak dużo czasu, że nie nadążam.
Dni mijają tak szybko, że ledwo odnajduje daty w kalendarzu.
Latający lata na długo ostatnio, a ja siedzę sama i dumam.
Takie rozłąki są dla mnie przydatne, bo zatęsknię, przemyślę i poukładam pewne rzeczy w głowie.
Ale i powodują analizowanie. A to już nie jest takie dobre.
Myślę, kombinuję, analizuję, dochodzę do pewnych wniosków, ale ostatecznie i tak wychodzi, że co ma być- to będzie i wyżej dupy nie podskoczę. A z moimi zdolnościami gimnastycznymi, to i do tej wysokości będzie ciężko. ;)
Nie nakręcam się. Nie chcę, nie mam siły, czasu, ani potrzeby.
Czas biegnie sam, bez mojej aprobaty, więc nie ma co rozkminiać.
Ja się staram, daję z siebie wszystko.
Chcę, żeby się udało.
Zależy mi.
Ale nic na siłę.
Chciałabym kiedyś napisać, że już nie myślę i nie analizuję, że jestem.