niedziela, 26 czerwca 2016

Ta ostatnia niedziela...

Ostatnia niedziela mojego mieszkania tu.
Łezka w oku się kręci.
Pełne szaleństwo trwa nadal i pewnie dopiero w sierpniu się skończy.
W lipcu będę mieszkała w 3 miejscach, a dopiero potem przeprowadzam się w miejsce docelowe, więc będzie lekki hardcore, ale dam radę.
Już nie mogę się doczekać jak przywiozę Latającego do domu, jak będziemy urządzać się, tworzyć swój kawałek podłogi.
Co prawda będziemy wynajmować, ale razem- i to się liczy.
Sajgon na maksa- bajzel, burdel i pierdolnik to mało powiedziane.
Myślę tylko o to, żeby wszystko spakować, niczego nie zapomnieć.

W środę obrona- taka zdolna jestem, że jutro teczka do oddania, a ja wszystko w pracy zostawiłam lub spakowałam i nie mam nic.
Tylko ja tak potrafię.

Boję się nieznanego, ale jestem dobrej myśli.
Będzie dobrze.
Rozpoczynam nowy etap w życiu!

Będzie i nie ma innej opcji, żeby nie było dobrze.

To będzie dobry czas!

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki. Bywa różnie ale na koniec dnia to "razem" się liczy!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję ekscytację, ale i strach przed nieznanym. Wyprowadzam się ze swojego mieszkania, mojego azylu bezpieczeństwa, idę na grunt neutralny- jest stres, ale i ogromna radość.

      Usuń