W pracy powinien być pokój, w którym można się zamknąć, wykrzyczeć, wyżyć, uderzyć w worek treningowy, w fantoma itp. Jestem wściekła, nie mam jak się wyrzyć, więc muszę wziąć kilka głębszych wdechów, żeby nie zrobić komuś krzywdy.
Był spokój, ład, harmonia. Każdy wiedział co ma robić, jakie są obowiązki, jak podzielona jest praca. Przyszedł...po bardzo długim czasie, zaczął się szarogęsić, rządzić, lansować. Zaczął rozstawiać po kątach i się wymądrzać. Miałam ochotę przed chwilą coś mu zrobić, ale stłumiłam swoje pragnienie w zadorku na szczęście, bo mogłoby się to skończyć źle.
Siedzę i oddycham, głęboko, spokojnie, liczę do 10, żeby nikogo nie zabić. Jedna osoba nie zniszczy tego, co tworzyłam przez długi czas...ład, spokój, harmonia. Wdech- wydech, wdech- wydech.
Myśl jak ja: To tylko praca...
OdpowiedzUsuńGdybym miała taki pokój w pracy to chyba nigdy bym z niego nie wyszła. :P
Tak właśnie myślę, powtarzam to codziennie, że to tylko praca, że szkoda nerwów i zazwyczaj pomagało. Dziś było apogeum. Już przeszło. Liczenie i wdechy pomogły- nie zabiłam nikogo, ale na nieszczęście mojego "przyjaciela od wkurzania" mam go na wyciągnięcie ręki, więc kiedyś mogę nie wytrzymać;).
UsuńNo tak praca:( A ja sprawilam sobie w domu nareszcie taki prywatny worek bokserski:-) I spelnia swoje zadanie wspaniale;)
OdpowiedzUsuńTeż będę musiała zaopatrzyć się w taki worek w przyszłości, bo inaczej zwariuję. ;)
UsuńMusze powiedziec, ze dzilala cuda;-)
OdpowiedzUsuńJestem za utworzeniem takiego pokoju w kazdym miejscu pracy! Moj szefunco tez mnie doprowadza do szalu, a ledwo wrocilam z macierzynskiego... :(
OdpowiedzUsuń